— W tym przypadku nasuwa mi się podstawowe pytanie: komu skarb państwa powinien wypłacać odszkodowania lub oddawać majątek? Komuś, kto nie ma nic wspólnego z przedwojennymi akcjonariuszami, ale reaktywował spółkę, podwyższył jej kapitał i teraz liczy na zrobienie dobrego interesu? — pyta Leszek Koziorowski. Zwraca uwagę na fakt, który — jego zdaniem — ma podstawowe znaczenie: w przypadku WTFC przedwojenne akcje stanowią niecałe 0,003 proc. obecnego kapitału zakładowego. Reszta to akcje "współczesne". Jak do tego doszło? Spółka podaje, że w 2007 r. kapitał zakładowy WTFC został podwyższony z 14,8 zł (przed wojną wynosił 14,8 mln zł, ale w wyniku denominacji "obcięto" kilka zer) do 501,48 tys. zł. — W praktyce oznacza to, że przedwojenni właściciele akcji zostali "wywłaszczeni", a spółką rządzą osoby trzecie — stwierdza Leszek Koziorowski.
Prawnik podkreśla, że jest gorącym zwolennikiem wszelkich rozwiązań, które umożliwiają zwrot majątku jego prawowitym właścicielom, a jeśli to niemożliwe — wypłatę odszkodowania. Ważne jednak, żeby te rozwiązania dotyczyły ludzi, a nie spółek. — Powinna powstać ustawa, która umożliwi wypłatę rekompensat akcjonariuszom przedwojennych firm, czyli osobom fizycznym –dodaje.
Leszek Koziorowski jest znany jako kolekcjoner papierów wartościowych o znaczeniu historycznym. Ma znaczący zbiór akcji przedwojennych spółek. — Mógłbym reaktywować te firmy i też dochodzić roszczeń, ale spójrzmy prawdzie w oczy: przecież nie jestem spadkobiercą dawnych właścicieli. Dlaczego skarb państwa miałby mi wypłacać jakiekolwiek odszkodowanie? — pyta prawnik.
Źródło: „Puls Biznesu” z 2.12.2009 r.