Prokuratorzy poczuli się urażeni jedną z wypowiedzi nowego ministra Sprawiedliwości Andrzeja Czumy. – Mamy w Polsce sześć tysięcy prokuratorów. Niechby chociaż półtora tysiąca porządnie ścigało przestępstwa – powiedział minister. Protestuje przeciwko temu Niezależne Stowarzyszenie Prokuratorów Ad Vocem, organizacja założona przez prokuratorów, którzy kierowali prokuratorami w czasach Zbigniewa Ziobry.

– Czuma zwyczajnie nas obraża. Znów będziemy musieli przeznaczyć kilka dni urlopu na żądanie na akcje protestacyjne – mówi na łamach „Rzeczpospolitej” anonimowy prokurator. I twierdzi, że podobne akcje protestacyjne dwukrotnie odbywały się już za poprzedniego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego – prokuratorzy masowo brali wtedy urlop i nie przychodzili do pracy. Trudno powiedzieć, czy tak było, bo większego rozgłosu te akcje nie nabrały. Ale może to media zlekceważyły wydarzenie i nie podały informacji do wiadomości publicznej.

– Takie wypowiedzi stanowią nieuprawniony i nierzetelny osąd pod adresem całego środowiska prokuratorskiego, ugruntowujący w opinii publicznej przekonanie o braku kompetencji i zaangażowania w pracę prokuratorów – mówi "Rz" prokurator Jacek Skała, założyciel Komitetu Obrony Prokuratorów. To bliżej jeszcze nie znana struktura, ale słowa krytyki pod adresem swojego szefa formułuje także organizacja działająca już jakiś czas, czyli Niezależne Stowarzyszenie Prokuratorów Ad Vocem. – Komentarze ministra wskazują, że nie zna on zupełnie specyfiki pracy środowiska prokuratorskiego czy szerzej: wymiaru sprawiedliwości – dodaje prokurator Małgorzata Bednarek, szefowa Ad Vocem.

Krytyka prokuratorów pod adresem prokuratora generalnego wydaje się uzasadniona. Rzeczywiście, po paru dniach urzędowania szef resortu raczej nie ma takiej wiedzy, by kompetentnie wypowiadać się o jakości pracy prokuratorów, ich zaangażowaniu w ściganie przestępców. Tym bardziej, że Andrzej Czuma przyznawał, że wcześniej problematyką organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości nie zajmował się. Dobry obyczaj i zwykła polityczna przyzwoitość wymagałaby by najpierw sprawdzić, jak to jest w praktyce, a dopiero potem dopiero formułować tak radykalne oceny. Nie od rzeczy byłoby też, gdyby minister zlecił np. jakąś niezależną analizę organizacji pracy w prokuraturze, stopnia obciążenia prokuratorów obowiązkami itd. Taki dokument, przygotowany przez firmę mającą doświadczenie w zarządzaniu i organizacji pracy, przydałby się bardzo przed ewentualnymi decyzjami dotyczącymi zmian w prokuraturze. O niczym takim dotąd nie słyszało się.

Krytyka słów ministra ma więc podstawy, ale jej źródło nie wygląda zbyt wiarygodnie. Stowarzyszenie Ad Vocem to grupa prokuratorów – sierot po Zbigniewie Ziobro. Zostało ono założone tuż po upadku rządu PiS – Samoobrona – LPR przez prokuratorów odwoływanych ze swych funkcji przez ministra Zbigniewa Ćwiąkalskiego. A wymieniał on, jak pamiętamy, szefów tych prokuratur, w których panowali nominaci Ziobry. Szefowa stowarzyszenia też kierowała jedną z tych prokuratur. Prokuratorzy ci mają, oczywiście, prawo do żalu, że nie pozwolono im na wprowadzanie swoje wizji „państwa prawa”, mogli też założyć organizację, w której ten żal rozpamiętują. Jednak ich opinie i protesty należy oceniać z należytym dystansem.

Nie ma tego dystansu „Rzeczpospolita”, która ochoczo publikuje wszelkie enuncjacje tego stowarzyszenia, nie informując o jego charakterze. Podobnie jak nie zauważając, że w Polsce istnieje też inne stowarzyszenie prokuratorów, o znacznie szerszym zasięgu niż Ad Vocem.