- Z zażenowaniem czytam, że samorząd radcowski sprowadza sprawę Amber Gold wyłącznie do ataku na sądy – mówi prof. Tomasz Tadeusz Koncewicz z Katedry Prawa Europejskiego i Komparatystyki Uniwersytetu Gdańskiego „Gazecie Wyborczej”. – Czytamy, ze sąd działał zgodnie z przepisami, rejestrując przedsięwzięcia właściciela Amber Gold ponieważ we wniosku o rejestrację spółki brak rubryki wymagającej od wnioskodawcy danych o niekaralności.
Takie myślenie stanowi wynaturzenie zasady legalizmu i prowadzi do intelektualnego ubezwłasnowolnienia sądu, który nie ma sobie nic do zarzucenia – uważa prof. Koncewicz.
Prawidłowo rozumiana zasada legalizmu to działanie w granicach prawa, a nie tylko przepisów prawa. Obowiązek sadu rejestrowego ma źródło w prawie rozumianym jako cos więcej niż przepis - jako sprawiedliwości, racjonalności słuszności. Argument o braku rubryki zwalnia sąd z odpowiedzialności za to, co rejestruje – dodaje.
Sąd nie może mieć klapek na oczach i być pozbawiony woli. Nie powinien stawać się automatem oferującym sprawiedliwość według tabel i rubryczek.
Rubryki są tylko narzędziem, który ma służyć zapewnieniu, że działalność jest minimalnie bezpieczna.
Legalizm bez rozsądku, mądrego sędziego i rzeczywistego elementu odpowiedzialności jest tylko tępym mieczem, który bije na oślep i wyrządza niepowetowane szkody – twierdzi prof. Koncewicz.
Żródło: Gazeta Wyborcza