W wywiadzie udzielonym na łamach Dziennika Gazety Prawnej dr Michał Warchoł, podsekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, nauczyciel akademicki, wyraził pogląd, że „wykorzystanie zgód następczych posłużyło zamieceniu pod dywan afery korupcyjnej w Sądzie Najwyższym”.
Przeciwko takiemu sformułowaniu zdecydowanie zaprotestował prof. UŁ dr hab. Dariusz Świecki rzecznik prasowy Sądu Najwyższego. - Przede wszystkim zauważyć należy, że nie zostało ono poparte żadnymi dodatkowymi informacjami, które mogłyby je uzasadniać. Natomiast wypowiedź ta sugeruje, że w Sądzie Najwyższym doszło do popełnienia przestępstwa korupcji, które w odbiorze społecznym ma jednoznacznie negatywny wydźwięk. Sugeruje też, że celowo sprawa ta nie była wyjaśniana, gdyż została „zamieciona pod dywan”.
Prokuratura Apelacyjna w Gdańsku prowadziła postępowanie przygotowawcze, które postanowieniem 15 czerwca 2015 r. zostało umorzone. W świetle tej decyzji procesowej nie ma podstaw do twierdzenia o „aferze korupcyjnej” w Sądzie Najwyższym niezależnie od powodów wydania postanowienia o umorzeniu.
Wobec tego od dra Michała Warchoła z racji sprawowanego urzędu i posiadanego wykształcenia prawniczego należałoby oczekiwać większej powściągliwości w formułowaniu własnych osądów - stwierdza prof. Świecki. Obowiązuje przecież nadal zasada, że o popełnieniu przestępstwa orzeka sąd (art. 5 § 1 k.p.k.). Taka wypowiedź stawia natomiast w negatywnym świetle Sąd Najwyższy i podważa jego autorytet jako konstytucyjnego organu sprawującego nadzór judykacyjny nad działalnością sądów, a to chyba nie było i nie mogło być celem wypowiedzi wiceministra sprawiedliwości - podkreśla rzecznik SN.
Dowiedz się więcej z książki | |
Europejski Przegląd Sądowy - Nr 12/2015 [EBOOK PDF]
|