Steinmeier nie szczędził gorzkich słów pod adresem populistów, którzy jego zdaniem suflują wyborcom proste rozwiązania w odpowiedzi na coraz bardziej skomplikowane problemy współczesnego świata. Nie wymieniając żadnego kraju ocenił, że nie tylko poza UE, ale też w jej centrum widać zwrot w kierunku autorytaryzmu. - Ta nowa fascynacja reżimami autorytarnymi staje cię coraz bardziej powszechna nie tylko poza naszymi granicami wschodnimi, czy południowymi, ale także w centrum Europy. Populiści przedstawiają czarno-biały świat i zbijają kapitał polityczny na strachu - ocenił.
Zdaniem Steinmeiera należy się zdecydowanie sprzeciwić tym, którzy uważają, "że instytucje europejskie to strata czasu, a gotowość do kompromisu to słabość". Jak przekonywał naiwne, a wręcz nieodpowiedzialne jest wmawianie ludziom, że stawianie czoła takim zagrożeniom jak terroryzm, czy zmiany klimatu będzie możliwe przy zamkniętych granicach. - Nie można ludziom wmawiać, że w obecnym świecie jakikolwiek kraj bez UE będzie mógł bronić swoich interesów, że jego głos będzie słyszalny - podkreślił niemiecki socjaldemokrata.
Steinmeier podkreślał, że nie jest pewne, iż europejska integracja jest procesem nieodwracalnym. - Przyszłość Europy nie jest pewnikiem, nigdy nim nie była, a w dniu, gdy zapadła decyzja o Brexicie nie przekonaliśmy się o tym po raz pierwszy - powiedział. Apelował przy tym o pracę na rzecz integracji i przypominanie krytykom, że Europa przyniosła współpracę, wzrastający dobrobyt i 70 lat pokoju. (ks/pap)