Wygląda na to, że Rzecznik Praw Obywatelskich przyznał się publicznie do popełnienia przestępstwa. Janusz Kochanowski uważa, że podziękowanie i upominek dla lekarza po zabiegu nie jest niczym nagannym. To zwyczaj, który istnieje w społeczeństwie - mówił Rzecznik w Radiu Zet.
W ocenie Kochanowskiego koniak, kwiaty, czy perfumy - po zabiegu dla lekarza są do przyjęcia.- Ja sam dawałem, gdy mojej mamie robiono operację. Dałem filiżankę Rosenthala, bo lekarz lubił porcelanę - powiedział. - Jak ja miałem wyrazić podziękowanie komuś i wdzięczność za to, co zrobił dla mojej matki i pragnienie, żeby się nią opiekował? Dajemy kwiaty, dajemy koniak, dajemy czekoladki. Ale jeśli ktoś jest bardzo, bardzo zamożny, operacja była bardzo, bardzo ciężka, no to można dać pióro - uważa Janusz Kochanowski.
Ciekawy problem poruszył Rzecznik Praw Obywatelskich. Rzeczywiście istnieje w społeczeństwie taki zwyczaj, ale jest też prawo, które mówi, że wręczenie komuś korzyści materialnej w związku z wykonywaną przez niego pracą jest inaczej nazywane łapówką. Prawo nie precyzuje, od jakiego poziomu jest to zakazana korzyść, bo jak niby to ustalić? W jednej sytuacjiprzedmiot o wartości np. 50 zł będzie tylko nic nie znaczącym gadżetem, a kiedy indziej już łapówką. Podobnie trudny dylemat miałby prokurator z ustaleniem, czy kwota 500 zł wręczona lekarzowi to łapówka, a podobnej wartości filiżanka (z Rosenthala może tyle kosztować!) to tylko niewinny prezent, taka sobie pamiątka. Koniak też może być za 100 zł, ale i za tysiąc i nawet więcej.
Pomocą w rozwiązywaniu takich dylematów może służyć dotychczasowa praktyka. A tu jest niezły punkt odniesienia - stół u słynnego doktora G. po przeszukaniu przez CBA zastawiony był dokładnie takimi prezentami, jakie wymienia Rzecznik Praw Obywatelskich. Koniaki, pióra, być może też droga porcelana. To były "zabezpieczone" łapówki, czy tylko zgodne ze społecznym zwyczajem prezenty - dowody wdzięczności? Szef CBA i ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie mieli wątpliwości. Prezentowali te zdjęcia jako ewidentne dowody przestępstwa, a teraz Rzecznik mówi, że to takie sobie niewinne prezenty. Szkoda, że Janusz Kochanowski wtedy nie udzielił tego wywiadu, może doktor G. trochę krócej siedziałby w areszcie, może zrobiłby parę przeszczepów.
W ocenie Kochanowskiego koniak, kwiaty, czy perfumy - po zabiegu dla lekarza są do przyjęcia.- Ja sam dawałem, gdy mojej mamie robiono operację. Dałem filiżankę Rosenthala, bo lekarz lubił porcelanę - powiedział. - Jak ja miałem wyrazić podziękowanie komuś i wdzięczność za to, co zrobił dla mojej matki i pragnienie, żeby się nią opiekował? Dajemy kwiaty, dajemy koniak, dajemy czekoladki. Ale jeśli ktoś jest bardzo, bardzo zamożny, operacja była bardzo, bardzo ciężka, no to można dać pióro - uważa Janusz Kochanowski.
Ciekawy problem poruszył Rzecznik Praw Obywatelskich. Rzeczywiście istnieje w społeczeństwie taki zwyczaj, ale jest też prawo, które mówi, że wręczenie komuś korzyści materialnej w związku z wykonywaną przez niego pracą jest inaczej nazywane łapówką. Prawo nie precyzuje, od jakiego poziomu jest to zakazana korzyść, bo jak niby to ustalić? W jednej sytuacjiprzedmiot o wartości np. 50 zł będzie tylko nic nie znaczącym gadżetem, a kiedy indziej już łapówką. Podobnie trudny dylemat miałby prokurator z ustaleniem, czy kwota 500 zł wręczona lekarzowi to łapówka, a podobnej wartości filiżanka (z Rosenthala może tyle kosztować!) to tylko niewinny prezent, taka sobie pamiątka. Koniak też może być za 100 zł, ale i za tysiąc i nawet więcej.
Pomocą w rozwiązywaniu takich dylematów może służyć dotychczasowa praktyka. A tu jest niezły punkt odniesienia - stół u słynnego doktora G. po przeszukaniu przez CBA zastawiony był dokładnie takimi prezentami, jakie wymienia Rzecznik Praw Obywatelskich. Koniaki, pióra, być może też droga porcelana. To były "zabezpieczone" łapówki, czy tylko zgodne ze społecznym zwyczajem prezenty - dowody wdzięczności? Szef CBA i ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie mieli wątpliwości. Prezentowali te zdjęcia jako ewidentne dowody przestępstwa, a teraz Rzecznik mówi, że to takie sobie niewinne prezenty. Szkoda, że Janusz Kochanowski wtedy nie udzielił tego wywiadu, może doktor G. trochę krócej siedziałby w areszcie, może zrobiłby parę przeszczepów.