Krzysztof Sobczak: Do opinii publicznej dociera ostatnio dużo informacji o zarzutach stawianych adwokatom, radcom pranym i notariuszom, którzy są oskarżani o pomaganie przestępcom. Czy z perspektywy samorządu adwokackiego widać takie zjawisko?
Andrzej Siemiński: Widać konkretne przypadki, ale nie mamy dowodów, że jest to jakieś masowe zjawisko, ani że ono ma jakąś rosnącą tendencję. Na podstawie moje długoletniej pracy adwokackiej i równie długiej działalności w samorządzie mogę powiedzieć, że zawsze takie przypadki były. Nie mogę stwierdzić, że teraz jest ich więcej, ale na pewno jest obecnie o nich głośniej. Media teraz znacznie więcej o takich sprawach mówią niż kiedyś, a już szczególnie intensywnie, gdy sprawa nagłaśniana jest przez polityków. Albo gdy zarzuty stawiane są adwokatowi lub radcy prawnemu, który w przeszłości był ministrem lub wiceministrem, jak to mogliśmy obserwować ostatnio.
Nie można takich sytuacji bagatelizować, ale nie należy też wyciągać z nich daleko idących wniosków. Jeśli adwokatowi, radcy prawnemu czy notariuszowi stawiane są jakieś zarzuty to jeszcze nie oznacza, że on jest winien. Gdy te zarzuty są ogłaszane, a szczególnie gdy wiąże się to z widowiskowym zatrzymaniem, to media to nagłaśniają, ale gdy po jakimś czasie, niekiedy po paru latach postępowanie jest umarzane lub sąd uniewinnia oskarżonego, to media mogą tego nawet nie zauważyć. To bardzo wypacza obraz sprawy.
Czy samorządy prawnicze właściwie reagują na takie sygnały?
Oczywiście, każda taka sprawa jest analizowana, trafia do rzecznika dyscyplinarnego i gdy zarzuty są wiarygodne, wszczynane jest postępowanie. Oczywiście tylko w zakresie naruszeń w stosunku do zasad etycznych obowiązujących adwokatów. A takie głośne sprawy rozpatrywane są w pierwszej kolejności i ze szczególną uwagą. Ale generalnie wszystkie organy adwokatury, a szczególnie rzecznicy dyscyplinarni wielką wagę przykładają do rozpatrywania takich spraw.
Jeśli natomiast stawiane są też zarzuty dotyczące naruszenia prawa, to zajmuje się tym prokuratura i sąd powszechny. Ale tam też one muszą być udowodnione.
Czy łatwo ustalić granicę, poza którą prawnikowi nie wolno wychodzić w ramach współpracy z klientem? Szczególnie, gdy jest nim przestępca?
To określają adwokackie zasady etyczne, ale w praktyce czasem mogą być z tym trudności. Podobnie jest, gdy w grę wchodzą zarzuty karne. Gdy jest taka sytuacja, którą pamiętam sprzed wielu lat, że policja ścigając grupę okradającą TIR-y dopadła ich w jakiejś stodole podczas rozładowywania towaru, zastała tam także adwokata, to sytuacja jest jasna i nie da się jej dobrze wyjaśnić.
Prawo o adwokaturze. Komentarz>>
No tak, to jest udział w działalności grupy przestępczej. Ale czy doradztwo prawne dla takich osób też jest naganne? Przecież przestępca ma prawo do obrony.
Oczywiście, że ma do tego prawo, a obowiązkiem adwokata czy radcy prawnego jest udzielanie pomocy prawnej. Sprawa komplikuje się, gdy prokurator stawia prawnikowi zarzut współdziałania z przestępcami. Oczywiście nie ma sporu o to, że to jest niedopuszczalne. Prawnik nie może uczestniczyć w procederze uprawianym przez taką osobę, ale wolno doradzać, jak on może się bronić przed zarzutami. Zgodnie z zasadami etyki adwokat jest zobowiązany wykonywać czynności na rzecz klienta. Ale gdy zorientuje się, że jego działalność wchodzi w zakres popełnienia przestępstwa, powinien przestrzec klienta. A jeżeli klient nie usłucha tego ostrzeżenia, zrezygnować ze współpracy.
A jeżeli słyszymy o takich przypadkach, że prawnik nie wycofał się z tego typu współpracy, to można mówić o osłabieniu zasad etycznych? Pojawia się czasem taki argument, że duży w ostatnich latach wzrost liczby adwokatów i radców prawnych tym właśnie skutkuje.
W tym konkretnym przypadku zapewne tak, ale nie można na takiej podstawie formułować uogólnień. Nie ma podstaw do twierdzeń, że przyrost liczby adwokatów prowadzi do obniżenia standardów etycznych. Między innymi z tego powodu, że wśród prawników, wobec których ostatnio były stawiane zarzuty, byli nie tylko młodzi adepci tego zawodu, którzy w ostatnich latach zasilili szeregi palestry.
Może wzrastająca konkurencja na tym rynku przynosi takie efekty. Coraz więcej prawników, coraz trudniej zarobić, to i słabną opory przed ryzykownymi działaniami?
Na pewno taki argument trzeba brać pod uwagę, chociaż w żadnym razie nie może on być uznawany za usprawiedliwienie dla przekraczania dopuszczalnych granic. A od czasu, gdy zasady etyczne są elementem egzaminu adwokackiego, żaden adwokat nie może zasłaniać się niewiedzą w tym zakresie. Adwokat nie może wychodzić ze swojej roli i stawać się współudziałowcem przedsięwzięć realizowanych przez jego klientów.
Nawet gdy to są przedsięwzięcia legalne?
Nawet wtedy, bo to po pierwsze może prowadzić do konfliktu interesów, a po drugie może postawić prawnika w trudnej sytuacji, gdy jego klient zacznie robić coś podejrzanego. O wiele łatwiej wybrnąć z takiej sytuacji, gdy adwokat jest tylko doradcą prawnym, niż gdy uczestniczy w takim przedsięwzięciu na granicy prawa, albo już poza tą granicą. Trzeba bardzo uważać, by nie zasłużyć na zarzut poplecznictwa lub udziału w przestępstwie.