Prawnicy w Izraelu i Autonomii Palestyńskiej spierają się o to, czy Tel Awiw złamał międzynarodowe prawo wkraczając do Strefy Gazy. W wyniku izraelskiej ofensywy zginęło do tej pory około 900 osób Palestyńczyków, życie straciło też 14 Izraelczyków, w tym dzesięciu żołnierzy.
Profesor Yuval Shany z Uniwersytetu Hebrajskiego powiedział, że reakcja Izraela była proporcjonalna do działań przeciwnika. Podkreślił, że przez lata na izraelskie miasta spadały tysiące rakiet Hamasu, więc państwo żydowskie miało prawo użyć siły, aby te ataki powstrzymać. Profesor zaznaczył jednak w wywiadzie dla gazety "Hareetz", że armia nie ma prawa atakować palestyńskich cywilów, a jedynie cele wojskowe - pisze koreposndent IAR w Jerozolimie.
Z kolei palestyński specjalista od prawa międzynarodowego profesor Hana Issa powiedział agencji MaanNews, że Konwencja Genewska zabrania atakować między innymi miasta, służbę zdrowia i cywilów. Tymczasem izraelska armia zaatakowała wszystkie te cele. Jego zdaniem, Tel Awiw odpowiada za zbrodnie wojenne i ludobójstwo w Strefie Gazy - podała IAR.
(Źródło: IAR/KW)