Krzysztof Sobczak: W opublikowanym niedawno w serwisie Lex.pl wywiadzie Prawo nie sprzyja ładnej architekturze prof. Hubert Izdebski stwierdził, że „obowiązujące obecnie w Polsce prawo nie stwarza warunków do tworzenia ładnej i harmonijnej zabudowy". Czy w takim razie proponowana przez prezydenta ustawa krajobrazowa może pozytywnie wpłynąć na to zjawisko?
Igor Zachariasz: Projekt ustawy krajobrazowej dotyka tylko niewielkiej części problemów związanych z zagospodarowaniem przestrzeni i to akurat nie tych, które determinują ład przestrzenny, z tej racji problemów, o których wspomina prof. Hubert Izdebski, nie jest ona w stanie rozwiązać.
Zanim zaczniemy reformować system planowania i zagospodarowania przestrzennego, musimy wpierw odbyć publiczną debatę i ustalić, co jest sprawą publiczną, a co prywatną w zagospodarowywaniu przestrzeni naszego państwa, innymi słowy o czym decyduje autonomicznie każdy z nas, a o czym decydujemy wspólnie, godząc się na kompromis. Przykładowo we wszystkich państwach europejskich, których przestrzeń oceniana jest wysoko, bada się przy wydawaniu pozwolenia na budowę domu jednorodzinnego elementy estetyczne budynku, w tym jego kolor, jego usytuowanie na działce i sposób zagospodarowania, wysokość ogrodzenia, gatunki drzew sadzonych na działce, materiał z jakiego zostanie zbudowany. To wszystko jest przedmiotem debaty publicznej, z udziałem mieszkańców, bo to tworzy estetykę i krajobraz przestrzeni. W tych państwach, gdzie bada się elementy konstrukcyjne budynku, bada się te, które decydują o bezpieczeństwie budowli, czyli jego odstępności w razie katastrofy, rozmieszczenie okien, wysokość, etc. W Polsce hierarchia ta jest odwrócona, niech pan wskaże kogoś, kto zgodziłby się na publiczną debatę o kolorze jego domu czy roślinności, którą planuje posadzić na swojej działce. Mało tego rząd wychodzi z inicjatywą zniesienia pozwoleń na budowę w zakresie budowy domów jednorodzinnych, określających także sposób zagospodarowania działki. A tymczasem to właśnie te decyzje tworzą krajobraz, który nas otacza.
Czytaj także: Ustawa krajobrazowa potrzebna. Debata publiczna jeszcze bardziej>>>
Jakimi narzędziami prawodawca może zniechęcać (zabraniać?) do budowy brzydkich domów, fabryk i innych budowli, a stymulować (nakazywać?) inwestorów w kierunku ładu przestrzennego i dobrego gustu?
Podstawowy instrument to pozwolenie na budowę, a wcześniej plan miejscowy. Trzeba jednak odejść od postrzegania tych instytucji, jako ingerencji w święte prawo własności i przyjąć zasadę, że wygląd naszego domu i jego usytuowanie na terenie gminy to nie jest kwestia prywatna, a publiczna, zawsze bowiem taki budynek oddziałuje na otoczenie, ma znaczenie dla estetyki przestrzeni, dla tego co nazywamy krajobrazem.
Gwarancją realizacji interesów w zakresie ładu przestrzennego i dobrego gustu jest szeroki udział zainteresowanych społeczności w podejmowaniu decyzji - przy okazji planów miejscowych i pozwoleń na budowę, wraz z możliwością odwołania się każdego uczestnika procesu do sądu administracyjnego, o ile jego racje zgłaszane w tym procesie nie zostaną wzięte pod uwagę lub uwzględnione. Ale najpierw trzeba zaakceptować, jak już powiedziałem, wartość jaką stanowią plany miejscowe i pozwolenia na budowę, no i trzeba zaakceptować też to, że nie wszędzie można się budować, że budowa to nie tylko prawa, ale i zobowiązania. Coraz częściej zaczyna się podkreślać konieczność związania decyzji o zabudowie jakiegoś terenu z koniecznością ponoszeni opłat przez osoby mające z tytułu budowy dróg, wodociągu, kanalizacji korzyści. To są fundamenty europejskiego porządku, które w naszym państwie jakoś nie przyjęły się, pomimo naszego już dziesięcioletniego członkostwa w Unii Europejskiej. Ład przestrzenny ma nie tylko wymiar estetyczny, ale a może i przede wszystkim, ekonomiczny, który karze nam zwrócić uwagę na społeczne koszty zabudowy, szerzej urbanizacji, i każe sprawiedliwie je rozkładać w skali lokalnej.
Przeciwnicy tej prezydenckiej regulacji, także rząd, twierdzą, że po jej wejściu w życie lokalnym społecznościom i różnym organizacjom jeszcze łatwiej niż obecnie będzie blokować budowę linii energetycznych, turbin wiatrowych czy masztów telekomunikacyjnych. Czy to uzasadnione obawy?
Więcej: Ustawa o ochronie krajobrazu zagrożona>>>
Z pewnością potrzebne jest godzenie wielu racji. Nie może być przy tym tak, że jednostka może przeforsować swoją wizję zmiany zagospodarowania jakiegoś terenu, bez uwzględnienia ekonomicznych czy społecznych konsekwencji dla szerszej społeczności. Trzeba pamiętać, że ochrona własności dotyczy nie tylko inwestora, ale także, a może i przede wszystkim właścicieli w jego otoczeniu, bowiem oni nabyli prawo własności w konkretnie zagospodarowanym miejscu, i być może zmiana zagospodarowania działki sąsiada godzi w ich interes. Potrzebne zatem jest prawo, które będzie ważyć interesy indywidualne wzajemnie w danej społeczności, biorąc pod uwagę prawa innych, niż tylko tego, który domaga się zmian w zagospodarowaniu. Zresztą zmiana sposobu zagospodarowania jest przecież, i pozostanie dalej, stosunkowo rzadkim wyjątkiem w stosunku do stanu istniejącego. Powinniśmy raczej chronić krajobraz, a jego zmiany dopuszczać tylko tam, gdzie jest takie uzasadnienie ekonomiczne czy estetyczne. Pewne cele wspólnotowe powinniśmy osiągać koncentrując przekształcenia przestrzenne, a nie pozwalając na ich rozpraszanie.
Czytaj także: Nie ma dziś narzędzi do blokowania inwestycji szpecących krajobraz>>>
Czy jest szansa na stworzenie takiego prawa – ustawa krajobrazowa, kodeks budowlany – które byłoby w stanie godzić te sprzeczne racje?Wszyscy potrzebujemy energii elektrycznej, jesteśmy też za odnawialną (wiatraki!), nie wyobrażamy sobie życia bez telefonów komórkowych, ale potrzebne do tego maszty i inne budowle niech powstają gdzieś indziej.
Jak już powiedziałem, taka regulacja wymaga osiągnięcia konsensusu społecznego, tylko on może być podstawą zmian. Jednak takiego konsensusu nie stara się żadna opcja polityczna zbudować, reagując tylko na bieżące rozwiązywanie konfliktów. Przykłady można mnożyć, jak choćby zupełnie pozbawiona sensu propozycja rządu likwidacji pozwoleń na budowę, zupełnie absurdalny z ekonomicznego i społecznego punktu widzenia projekt poselski dotyczący lokalizowania urządzeń wytwarzających energię wiatrową, zupełnie zaniedbana kwestia planowania i budowy dróg, skutkująca wyrwanym z systemu prawnego procesem ich lokalizacji i budowy, etc.
Projekt prezydencki mówi, że to samorządy wojewódzkie mają określać kryteria dla planowania takich budowli. Jest to krytykowane z jednej strony przez zainteresowane branże (energetyka, reklama wielkoformatowa), że te samorządy mogą przyjmować niekorzystne dla nich zasady. A z drugiej strony gminy obawiają się, że one to już nie będą w tej dziedzinie miały nic do powiedzenia. To gdzie powinien być ten ośrodek decyzyjny? A może ustawa powinna precyzyjnie określać kryteria i nie zostawiać pola do popisu lokalnym działaczom i politykom?
Kształtowanie krajobrazu to przed wszystkim zadanie gminy, bo krajobraz tworzony jest przez konkretne działania w przestrzeni lokalnej, zwłaszcza tam, gdzie powstaje zabudowa. Mamy oczywiście tereny, które wymagają wspólnej polityki, ze względu na ich charakter, dla których winno ustalać się pewne wspólne zasady ochrony, w tym krajobrazowej, i tu być może w pewnym zakresie potrzebna jest interwencja samorządu województwa czy państwa. Trzeba się zastanowić tylko, kto poniesie konsekwencje finansowe decyzji podejmowanych przez państwo czy samorząd województwa, i w jakiej formie prawnej mają one zapadać, czy prawa powszechnie obowiązującego, czy w formie aktów prawnych wiążących administrację publiczną. Jednakże podstawową jednostką realizującą zadania z zakresu ochrony i kształtowania krajobrazu winna pozostać gmina, ona bowiem ma do tego prawo nie tylko ze względów ustrojowych, ale i jest to praktycznie, w ludzkim wymiarze, organ administracyjny mogący skutecznie stan krajobrazu poprawiać.
Polecamy lekturę>>>
Potrzebna debata o naszej przestrzeni publicznej
W wielu krajach normą jest publiczna dyskusja o wyglądzie i kolorze domu, który ktoś chce postawić na swojej działce. A u nas tymczasem rząd proponuje zniesienie pozwoleń na budowę domu jednorodzinnego. Nie wróży do dobrze polskiemu krajobrazowi twierdzi dr Igor Zachariasz, dyrektor Instytut Badań i Ekspertyz Samorządowych Uczelni Łazarskiego.