Patrycja Rojek-Socha: Do sądów trafia coraz więcej tzw. spraw frankowych. Coraz częściej słychać też głosy, że sędzia z kredytem nie powinien orzekać w takich sprawach. Jak Pan to ocenia?
Wiesław Kozielewicz: Sędziowie są uczestnikami każdej sfery życia: gospodarczego, politycznego, mogą kandydować w wyborach, uczestniczyć w głosowaniach jak każdy obywatel, ponieważ nie są pozbawieni praw obywatelskich, pozostają w określonych relacjach rodzinnych. Można więc powiedzieć, że są niejako "uwikłani" w różnego rodzaju obszary funkcjonowania człowieka w państwie i - określenie granic, w których mogą, a w których nie powinni orzekać, jest - w mojej ocenie - niezmiernie trudne. Przykładowo, sędzia jeździ koleją. To czy może orzekać w sprawach dotyczących kolei? A jeśli się leczy, to czy powinien rozpatrywać sprawy przeciwko jednostkom służby zdrowia, dotyczące odpowiedzialności za błędy medyczne?
Czytaj: Sąd Najwyższy na korzyść frankowiczów potwierdził rzecz oczywistą>>
Jest złoty środek?
Wszystko zależy od sprawy. Do każdej trzeba podejść indywidualnie.
Jak to wygląda z punktu widzenie prawa?
Po pierwsze, ustawa określa katalog sytuacji, w których sędzia jest wyłączony od udziału w sprawie, niezależnie od naszej oceny. Niezależnie od tego czy to, że on jest w jakimś określonym układzie faktycznym spowodowałoby powstanie uzasadnionego podejrzenia nierzetelności w jego orzekaniu. Nie może rozstrzygać m.in. spraw, w których uczestniczą jego najbliżsi, nie może rozstrzygać sprawy, w której poprzednio orzekał i którą mu uchylono do ponownego rozpoznania. Takich przypadków w ustawie jest kilkanaście. Jest to tzw. wyłączenie sędziego od udziału w sprawie z mocy prawa. Sędzia może też zostać wyłączony na żądanie strony albo na własne żądanie. Tutaj mamy do czynienia z sytuacją, gdy istnieje ryzyko, że między sędzią a stroną zachodzą takie relacje, które mogą w jakimś zakresie rzutować na rozstrzygnięcie danej sprawy.
Na przykład kredyty frankowe?
Tak, to może być jeden z przykładów. Mówi się, że te okoliczności są tego rodzaju , że mogłyby wywołać uzasadnioną wątpliwość co do bezstronności sędziego w konkretnej sprawie.
Co to oznacza w praktyce?
Sędzia ma
Czyli powinno nastąpić wyłączenie?
Trudno udzielić kategorycznej odpowiedzi. Trzeba bowiem pamiętać także o tym, że pochopne składanie przez sędziów wniosków o wyłączenie z uwagi na istnienie stosunku osobistego tego rodzaju, jest traktowane jako delikt dyscyplinarny.
Dlaczego?
Ponieważ można sobie wyobrazić sędziego, który będzie w każdej sprawie, np. wspomnianej kolei, też się wyłączać, twierdząc że często nią podróżuje i ta okoliczność może rzutować na bezstronność jego orzekania w sprawach przeciwko PKP. Z instytucji wyłączenia sędziego na jego wniosek sędziowie nie mogą korzystać pochopnie. W przypadku wyłączenia sędziego z mocy ustawy, nie ma problemu - gdy żona sędziego staje przed sądem jako strona, on podlega wyłączeniu. Obrońca to małżonek sędziego, też musi nastąpić wyłączenie. Z orzecznictwa Sądu Najwyższego wynika, że nawet w przypadku nieformalnego związku, który się zakończył, sędzia powinien się wyłączyć ze sprawy, w której obrońcą jest jego była partnerka. W przypadku "stosunku osobistego" sytuacja jest skomplikowana.
Od czego w takim razie taka decyzja - o wyłączeniu się sędziego - powinna zależeć?
Każdy sędzia, orzekając, kieruje się sumieniem i przepisami prawa. To są kotwice funkcjonowania sędziego w sferze orzeczniczej. Zawarte jest to w ślubowaniu sędziowskim, niezależnie od epoki, bo było także w PRL-u. Cytuję: sprawiedliwość wymierzać zgodnie z przepisami prawa, bezstronnie, według mego sumienia. I właśnie sumienie - jeśli jest prawidłowo ukształtowane - powinno podpowiadać sędziemu, czy orzekając w tej sprawie będzie czuł niepokój, że ta jego osobista sytuacja wpłynie na rozstrzygnięcie, czy też nie. Zawsze też strony mogą złożyć wniosek o wyłączenie sędziego np. w sytuacji gdy mają informacje, że ma on kredyt frankowy i uważają, że to wpłynie na jego bezstronność. Z mocy ustawy nie ma tu podstawy do wyłączenia. Choć, moim zdaniem, także i w tym przypadku nie można wykluczyć sytuacji, w których sędzia "odczytując" sygnały sumienia złoży wniosek o wyłączenie.
Na przykład?
Przykładowo, zostaje brutalnie pobity jego najbliższy i w kilka dni po tym tragicznym zdarzeniu sędzia musi orzekać np. w sprawie dotyczącej pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Uważam, że przynajmniej przez pewien czas powinien się z takich spraw wyłączać. Bo jego przeżycia, nawet podświadomie, mogą wpływać na ocenę w tego rodzaju sprawach. Miałem kolegę sędziego - zapalonego grzybiarza. W piwnicy bloku, w którym mieszkał, przechowywał m.in. słoiki z marynowanymi grzybami. Kiedyś doszło do włamania. Włamywacze zniszczyli mu te przetwory. Później - proszę mi wierzyć - trudno było go przekonać, że w sprawach dotyczących włamań mogą być też orzekane kary pozbawienia wolności w zawieszeniu. Jak był w składzie orzekającym, a sprawa dotyczyła włamania, to dyskusja nad wymiarem kary była zawsze - tak to określę - bardzo gorąca... Sędziowie odzwierciedlają postawy i poglądy społeczeństwa polskiego. To przecież tylko ludzie. Nie obce są im ułomności i ludzkie słabości. To, że sędziów nominuje prezydent, że składają przed nim ślubowanie, nie ma w sobie takiej mocy, iż stają się "zupełnie nadzwyczajną kastą ludzi".
A sędzia po rozwodzie powinien orzekać w sprawie rozwodów?
Tu dochodzi jeszcze jedna kwestia. Rozstrzygając taką sprawę, na wstępnym etapie, sędzia ma zachęcać strony do tego, żeby jednak małżeństwo przetrwało. Jeśli strony wiedzą, że sędzia jest rozwiedziony, to można oceniać to jako pewną dwulicowość.
Właśnie, odbiór społeczny to kolejna kwestia, która często pojawia się w sprawie kredytów...
Rzeczywiście istnieje takie zagrożenie. Jeśli sędzia ma kredyt walutowy, to w odbiorze zewnętrznym może pojawić się wątpliwość co do jego bezstronności. Ale powtórzę jeszcze raz - strony mają zawsze prawo wnioskować o jego wyłączenie. Taki wniosek rozpoznaje sąd i on ocenia czy zachodzi wątpliwość co do bezstronności sędziego, czy nie.
A jeżeli sędzia ma określone poglądy na dany temat i przykładowo publicznie go wyraził?
Tutaj przytoczę orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego z 2011 r. TK miał wówczas kontrolować ustawę o stosunku państwa do Kościoła Katolickiego i złożono wniosek o wyłączenie ze składu jednego z sędziów - Mirosława Granta. Podnoszono, że jest m.in. pracownikiem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, członkiem Zespołu ds. Konstytucji przy Episkopacie Polskim. Czyli w odbiorze społecznym jest usytuowany po jednej ze stron sporu prawnego.
Nie został wyłączony...
Nie. Trybunał ocenił, że taki pogląd, iż zajęcie wcześniej stanowiska w określonej kwestii prawnej, lub uprzednie orzekanie sędziego w sprawie podobnej, uprawdopodabnia zaistnienie okoliczności, mogących wywołać wątpliwości co do jego bezstronności, jest błędny. Podkreślił , że przyjęcie takiego poglądu mogłoby w przyszłości dawać wystarczającą podstawę do ustawicznego kwestionowania bezstronności sędziowskiej w każdej sprawie dotyczące podobnej kwestii. Odniósł się przy tym nie tylko do wyroku danego sędziego, ale też jego publikacji naukowej, w której wyraził on określony pogląd prawny, czy opinię. Zaznaczył, że stanowisko optujące w tej sytuacji za wyłączeniem sędziego, jest błędne i niebezpieczne, bo przez swój automatyzm i formalizm może prowadzić do eliminacji sędziów dysponujących konieczną wiedzą i doświadczeniem życiowym dla sprawowania swojej funkcji. W praktyce mogłoby to oznaczać, że sędzią może zostać tylko prawnik bez właściwości, bez żadnych poglądów, a przecież każdy z nas ma określone poglądy.
Czytaj: Bankom będzie trudniej wygrać z frankowiczami>>