Z doświadczenia adwokackiego wiem, że głównymi przeszkodami kredytobiorców w dochodzeniu ich praw przed sądami są czas i koszty sądowe dochodzenia swoich praw. Procesy trwają po kilka lat, a za każdą instancję trzeba płacić po 5 proc. wartości przedmiotu sporu. Są to kwoty niebotyczne dla ogółu frankowiczów. Obecnie ich długi są znacznie wyższe niż w czasie zaciągnięcia, co oznacza, że prowadząc proces o unieważnienie umowy kredytowej o mieszkanie należy uiszczać opłaty sądowe idące nieraz w dziesiątki tysięcy złotych.
Czytaj: Politycy nie uciekną od odpowiedzialności za kredyty frankowe>>>
Trudno o zwolnienie z opłat
Na zwolnienie z tych opłat mogą liczyć jedynie osoby całkowicie zrujnowane, o ile przekonają sąd, że nie mają jakichkolwiek możliwości zdobycia tych sum. A nie jest to zadanie łatwe: czasami sądy domagają się nawet od skarżącego wyprzedaży jego majątku do reszty, albo też zaciągnięcia kolejnego kredytu! Na pozór wygląda to śmiesznie, ale za taką postawą sądów skrywa się bezduszne podejście machiny państwa do obywatela, który nie dość, że jest pokrzywdzony przez bank, to jeszcze musi pozbyć się ostatniej koszuli, aby dochodzić swoich spraw przed sądem. Słusznie jednak mawia się, że syty głodnego nie rozumie. W mojej ocenie państwo polskie powinno jednak wykazać się minimum empatii i wprowadzić stałą, niewysoką opłatę sądową. Na wzór np. tej pobieranej za podział majątku wspólnego małżonków. Opłata tu wynosi 1.000 zł, niezależnie od tego, czy dzielony majątek jest znikomy, czy jego wartość idzie w setki milionów. Uszczerbek dla dochodów państwa znikomy, spoistość systemowa zachowana, a i obywatele będą zadowoleni, że mają ułatwioną drogę sądową.
Szybsze procesy
W celu zapewnienie szybkości postępowania wszystkie procesy konsumenckie powinny być rozpoznawane przed sądami rejonowymi. Sprawy tego rodzaju powinny być rozpoznawane szybko, bo konsument w odróżnieniu od banków nie może czekać bez końca na rozpoznanie jego sprawy. Tego rodzaju sprawność postępowania można by zapewnić, wpisując do kodeksu cywilnego zapis, że sąd obowiązany jest wyznaczyć pierwszy termin rozprawy konsumenckiej nie później niż w dwa miesiące po wpływie pozwu. To wystarczający okres czasu, aby wymienienione były między stronami pisma procesowe. Nie widzę też powodu dla którego sprawy konsumenckie muszą mieć charakter kasacyjny. Cóż to, Sąd Najwyższy ma mało zajęć, że musi zajmować się sprawami tego rodzaju? Nie musi i nie powinien, bo standartowo, obecnie, czeka się niemal rok na rozpoznanie sprawy w tzw. przesądzie, a jeżeli SN przyjmie sprawę do rozpoznania to kolejny rok. Warto przy tym pamiętać, że wiele kategorii spraw o znaczne wartości i tak nie ma charakteru kasacyjnego, więc systemowego wyłomu tu nie będzie.
Szybko zlikwidować BTE
Nie od rzeczy też wspomnieć o bankowym tytule egzekucyjnym. Co prawda ostatnio Trybunał Konstytucyjny orzekł o jego niekonstytucyjności, ale o rok odroczył datę utraty pomocy prawnej tychże przepisów. Tym samym zapanował chaos prawny: część sądów już przestaje honorować bankowego tytuły egzekucyjne, a inne jakby nigdy nic dalej orzekają na jego podstawie. Konieczne jest wypełnienie woli TK i wykreślenie inkryminowanych przepisów z prawa bankowego. Czas też skończyć z mitem rzekomej nadzwyczajnej wiarygodności bankowych ksiąg rachunkowych. Trzeba wykreślić z k.p.c. art. 485§3 dający prawo do wydania nakazu zapłaty w postępowaniu nakazowym na podstawie jedynie wyciągu z ksiąg bankowych i doręczenia dłużnikowi pisemnego wezwania do zapłaty.
W taki oto opisany wyżej, nieskomplikowany sposób, politycy mogą wykazać, że istotnie chcą pomóc ogółowi konsumentów w dochodzeniu ich praw przed sądami oraz wywiązać się z konstytucyjnego nakazu troski o prawa konsumentów. Zbyt łatwo zapomina się w Polsce o art. 76 Konstytucji RP, który stanowi, że „organy władzy publicznej chronią konsumentów, użytkowników i najemców przed działaniami zagrażającymi ich zdrowiu, prywatności i bezpieczeństwu oraz przed nieuczciwymi praktykami rynkowymi.
Autor: adwokat Andrzej Nogal, Warszawa
LEX Navigator Postępowanie Cywilne>>>