Stanowisko takie premier przedstawił w sobotę wieczorem podczas wywiadu dla TVP odnosząc się do zapowiedzi, że Komisja Europejska będzie w środę analizować ustawy o Sądzie Najwyższym oraz KRS i podejmie decyzje, czy uruchomić wobec Polski art. 7.
Czytaj: KE oceni ustawy o SN i KRS i w środę zdecyduje ws. art 7. wobec Polski>>
- To jest prerogatywa Komisji Europejskiej. Jest to spojrzenie bardzo jednostronne, mocno wspierane poglądami wyłącznie naszych przeciwników politycznych. Sądzę, że jakieś refleksje zostały zasiane. Jaka będzie decyzja nie wiem. Na pewno nie będziemy działać pod pistoletem. Jesteśmy krajem, który ma prawo się reformować – powiedział premier. I dodał, że Polska nie jest w Unii petentem, chce "utrzymać" swoje prawo do reformowania wymiaru sprawiedliwości i przekonać, że "jest to nasze święte prawo i że jest to bardzo potrzebne, by zmniejszyć nieefektywności i zwiększyć sprawiedliwość w systemie, nomen omen, sprawiedliwości".
- My nie jeździmy do Europy jako petent. (…) Europa jest potrzebna Polsce, ale Polska jest również potrzebna Europie. Tę mądrość, jakże prostą wyraziło kilku przywódców podczas szczytu i po nim, i z tego się bardzo cieszę, bo też tak uważam – powiedział Mateusz Morawiecki.
Wypowiadając się na ten sam temat wiceminister spraw Zagranicznych Konrad Szymański stwierdził, że zastosowanie art. 7 jest niepotrzebne, gdyż buduje napięcia polityczne. - Są one bardzo duże i u wielu Polaków rodzi to wątpliwości, jaki jest charakter integracji europejskiej - ocenił.
Jak mówił, takie wątpliwości są niestety dzisiaj uzasadnione. - Ja nad tym boleję, ponieważ to może kłaść się cieniem na zaufaniu wobec procesu integracji - stwierdził. - Dlatego namawialibyśmy naszych partnerów, żeby do tego typu decyzji podchodzić ostrożnie, ponieważ każde państwo członkowskie ma prawo do realizacji swoich reform - powidział Szymański. - My nigdy nie ukrywaliśmy tego, że naszą intencją jest przeprowadzanie reform w zgodzie z regułami europejskimi, w zgodzie z zasadą praworządności, która przecież jest zasadą polskiej konstytucji - dodał wiceminister."
Czytaj: Prof. Krzysztof Grajewski: Unia może wymagać przestrzegania swoich zasad>>
Na temat ewentulanego uruchomienia wobec Polski art. 7 wypowiedział się także prezydencki minister Andrzej Dera. - Nasza demokracja ma się lepiej niż w innych krajach starej Unii i nic takiego się nie dzieję, aby wprowadzać taką procedurę - powiedział.
W wywiadzie dla portalu wpolityce.pl dodał, że jest to rodzaj straszaka, którym chce się wywrzeć presję na nasz kraj. Jego zdaniem jest to presja nieuprawniona, ponieważ UE nie ma powodów, by karać Polskę. Stwierdził także, że "próbuje się to zrobić, jedynie ze względów politycznych". - Tak jak w poprzednim przypadku, tak i w tym, będzie to presja bezskuteczna- podsumował minister.
Art. 7 unijnego traktatu mówi, że na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub KE, Rada UE może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości unijnych. Decyzja w tej sprawie, która jest podejmowana przez kraje większością czterech piątych, nie wiąże się jeszcze z sankcjami, ale jest krokiem na drodze do nich. (ks/pap)