Na problem zwraca uwagę rzecznik praw obywatelskich dr Adam Bodnar, który wystąpił do ministra sprawiedliwości z przypomnieniem o konieczności zmian prawa w celu wdrożenia dyrektywy, bo termin jej wprowadzenia minął 1 kwietnia tego roku.
Rzecznik przypomnina, że wynikająca z zasady domniemania niewinności zasada rozstrzygania wątpliwości na korzyść oskarżonego ma zastosowanie, gdy mimo postępowania dowodowego pozostały niewyjaśnione okoliczności. W takiej sytuacji wątpliwości te należy rozstrzygnąć na korzyść oskarżonego oraz wybrać wersję, która dla oskarżonego jest najkorzystniejsza, nie wykluczając jednocześnie innej wersji, której nie zdołano jednak w sposób stanowczy ustalić. Granice tej zasady w polskim prawie wyznacza stwierdzenie „nieusuwalności” wątpliwości oraz zasada swobodnej oceny dowodów. - Tymczasem w wyniku wejścia w życie dyrektywy powyższe elementy straciły rację bytu - wskazuje dr Bodnar.
Dyrektywa dotyczy wszelkich wątpliwości
Jak zauważa zecznik, dyrektywa nie ogranicza się jedynie do „nie dających się usunąć wątpliwości”, lecz do wszelkich wątpliwości. Dodatkowo polskie sądy ograniczają to do wątpliwości jedynie w postępowaniu sądowym. Dyrektywa zaś nie ogranicza ich do tego etapu postępowania - powinny one objąć również postępowanie przygotowawcze (poprzedzające skierowanie aktu oskarżenia do sądu). Poza wątpliwościami co do kwestii prawnych, dyrektywa dotyczy też oceny dowodów („wszelkie wątpliwości co do winy”), a nie tylko faktów ujawnionych poprzez te dowody.
Podejrzany i osakrżony nadal niewinny
W związku z tym ciężar dowodu powinien spoczywać na oskarżycielu, a wszelkie wątpliwości powinny być rozstrzygane na korzyść oskarżonego. Zgodnie z dyrektywą, „Państwa członkowskie zapewniają, aby podejrzani i oskarżeni byli uważani za niewinnych, do czasu udowodnienia im winy zgodnie z prawem.” W konsekwencji, wszelkie dowody sprzeczne z prawem (i sprzeczne z jakąkolwiek ustawą) nie mogą być brane pod uwagę przez sąd. - Dyrektywa ma zastosowanie do osób będących podejrzanymi lub oskarżonymi w postępowaniu karnym. Odnosi się do wszystkich etapów postępowania karnego - od chwili, gdy dana osoba staje się podejrzana lub zostaje oskarżona, aż do uprawomocnienia się orzeczenia co do ostatecznego rozstrzygnięcia, czy popełniła zarzucany jej czyn - mówi Adam Bodnar.
Podejrzany ma takie same prawa
Według dyrektywy niewinnościowej wszystkie przepisy dotyczące podejrzanego mają mieć zastosowanie także do osób podejrzanych. Zdaniem rzecznika nie ma zatem wątpliwości, że dotyczą także osób zatrzymanych w związku z podejrzeniem przestępstwa - jeszcze przed przedstawieniem im zarzutów. Osoby te nie składają co prawda „wyjaśnień”, jednak samooskarżające oświadczenia składane przez nie do protokołu zatrzymania lub wobec zatrzymujących funkcjonariuszy mogą negatywnie wpływać na ich dalszą sytuację procesową.
Potrzebna zmiana w kodeksie
Adam Bodnar ma wątpliwość co do nowego brzmienia art. 233 § 1a Kodeksu karnego. Przewiduje on karę pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5 za składanie fałszywych zeznań – jeśli sprawca zeznaje nieprawdę lub zataja prawdę z obawy przed odpowiedzialnością karną grożącą jemu samemu lub jego najbliższym.
RPO przypomina ministrowi, że w myśl Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej dyrektywa wiąże państwo członkowskie w zakresie rezultatu, który ma zostać osiągnięty, z pozostawieniem swobody wyboru formy i środków jej wdrożenia. - Brak wprowadzenia dyrektywy może w praktyce skutkować bezpośrednim stosowaniem jej przepisów przez sądy w miejsce sprzecznych z nią przepisów, a także możliwym podważaniem legalności postępowań niezgodnych z dyrektywą - stwierdza dr Adam Bodnar.