- Compliance Management Systems (CMS) jest definiowany jako całokształt środków i procesów w danej organizacji, które mają na celu wykrycie ryzyka niezgodności i zarządzenie nim w ten sposób, aby żaden z członków organizacji nie dopuścił się naruszenia obowiązujących regulacji, czyli zachował się z nimi zgodnie – mówi prof. Bartosz Makowicz z Uniwersytetu Viadrina, dyrektor Instytutu Compliance. I dodaje, że chodzi nie tylko działania zgodne z wiążącymi przepisami prawnymi, ale także z szerokim wachlarzem regulacji dobrowolnie przyjmowanych przez przedsiębiorstwa, a także standardami etycznymi i moralnymi.
Czytaj: Polityka zgodności może dotyczyć 20 tys. firm>>
Prof. Makowicz twierdzi, że z przeprowadzonych niedawno pod jego kierownictwem badań wynika, że rośnie zainteresowanie tą problematyką w przedsiębiorstwach, ale wciąż dotyczy to przede wszystkim dużych podmiotów. Jedną z przyczyn tego jest to, że np. w branży finansowej wprowadzanie takich standardów jest wymagane przez prawo.
Wyniki tych badań, w których realizacje zaangażowane było też wydawnictwo Wolters Kluwer Polska, zaprezentowane zostały podczas zorganizowanej 6 i 7 lutego br. w Warszawie konferencji.
Czytaj: Raport: compliance popularyzuje się w polskich firmach>>
Międzynarodowy bank dba o zasady
– Tak jest właśnie w branży bankowej – mówił Jacek Zdziarstek, dyrektor działu compliance w Raiffeisen Bank Polska. I dodaje, że w jego banku ta problematyka jest bardzo poważnie traktowana, a kierowany przez niego dział jest już większy od działu prawnego. Jak doprecyzował, chodzi o polską część tego międzynarodowego banku, ale w innych bankach krajowych jest podobnie, a w wiedeńskiej centrali jest zespół koordynujący tę działalność w skali międzynarodowej. – Oczywiście, przedsiębiorstwa muszą zarabiać, a dla ich szefów kreowanie przychodu i zysku jest podstawowym celem. Jednak te organizacje i ci szefowie muszą rozumieć potrzebę wyważania proporcji pomiędzy maksymalizacją zysku a zrozumieniem potrzeby przestrzegania prawa i standardów etycznych – mówi. Ale przyznaje także, że jest to wciąż strefa poważnych napięć i konfliktów w firmach.
Złe doświadczenia motywują
Mariusz Witalis z firmy doradczej EY twierdzi, że skłonność firm do wdrażania polityki compliance zależy często od tego, czy miały już do czynienia z jakimiś negatywnymi wydarzeniami wynikającymi z braku takich standardów. – Jeśli firma nie musi tego robić, bo nie ma takiego wymogu prawnego, albo nie ma zagranicznego właściciela, który wymaga tego od wszystkich swoich jednostek, to często nie czuje potrzeby wdrażania strategii zgodności. Nawet opowieści o kłopotach innych przedsiębiorstw nie zawsze robią wrażenie i przemawiają do wyobraźni. Zupełnie inaczej jednak rozmawia się o tym z firmą, w której coś takiego się wydarzyło, która musiała wiele wysiłku włożyć w usuwanie skutków takiej negatywnej historii - mówi. Jego zdaniem właśnie brak wyobraźni u przedsiębiorców i menedżerów jest największą barierą w upowszechnianiu się idei compliance. – Jeśli ja nie muszę i nic złego przecież nie dzieje się, to po co mam angażować się w dodatkowe koszty i wysiłek – komentuje.
Siemens traktuje zgodność poważnie
Mechanizm nagłego wzrostu zrozumienia i zainteresowania rozwojem polityki zgodności doskonale ilustruje przykład międzynarodowego koncernu Siemens, który przed laty znalazł się w ogniu krytyki związanej z podejrzeniami o działania korupcyjne w różnych krajach. – Siemens to firma, która potknęła się, powstała i stała się silniejsza. To doświadczenie wymusiło na nas wprowadzenie systemu compliance na poważnie – mówi Mariusz Szczepański, dyrektor działu compliance w polskim oddziale koncernu. I dodaje, że system ten został opisany w wewnętrznej regulacji jako zbiór minimalnych wymagań, które obowiązują wszystkich. – Ale my w Polsce, jeśli na przykład wejdzie w życie projektowana ustawa o jawności życia publicznego, będziemy musieli ten zestaw zasad trochę rozbudować. Podobnie jak zrobiono to we Francji, gdzie dwa lata temu została wprowadzona tego typu ustawa. Generalnie jednak w naszej organizacji jest silne przekonanie, że takie wewnętrzne standardy musimy posiadać i traktować je bardzo poważnie – podkreśla. Zdaniem Mariusza Szczepańskiego bardzo ważna jest determinacja kierownictwa firmy i jego konsekwencja w przestrzeganiu takich zasad. – Konieczny jest także spójny przekaz, bo nie może być tak, że oficjalnie przyjmuje się określoną strategię, tworzy się nawet do tego struktury, a potem tego nie przestrzega się – podkreśla.
Z taką opinią zgadza się Mariusz Witalis z EY, którego zdaniem nie do przyjęcia jest taka sytuacja, że wprowadza się w firmie kodeks etyczny, ogłasza się oficjalnie obowiązek jego przestrzegania, a potem formułuje się roboczy przekaz, że to jest rynek, że jesteśmy na wojnie, a wiec ostro walczymy i „nie bierzemy jeńców”.
Rynek zachęca nie tylko do ostrej walki
Jak się jednak okazuje, rynek motywuje nie tylko do postaw konkurencyjnych, ale coraz częściej wymusza też przestrzeganie standardów prawnych i etycznych. Jak zauważył podczas konferencji, na której zaprezentowano badania dotyczące compliance, Maciej Krajewski z wydawnictwa Wolters Kluwer Polska, aż połowa badanych jako ważny czynnik motywujący do stosowania zasad compliance wskazała oczekiwania kontrahentów. – Widać więc, że także rynek i jego uczestnicy wymuszają wprowadzanie takich rozwiązań w firmach. Chce się tego, czy nie, to trzeba wprowadzać takie standardy, żeby być bardziej konkurencyjnym, żeby dostosować się do wymagań kontrahentów – mówił.
Czytaj: Compliance dotyczy również podatków>>
Giełda pomoże przedsiębiorcom
Wszyscy uczestnicy debaty zorganizowanej we wtorek i środę na ten temat w Warszawie przez Instytut Compliance byli zgodni co do tego, że stosowanie zasad zgodności w przedsiębiorstwach będzie się upowszechniać. Przyznawali jednak, że dla wielu firm, szczególnie mniejszych nie będzie to łatwe.
Jak jednak mówił podczas konferencji Marcin Gomoła, szef Komitetu Compliance w Giełdzie Papierów Wartościowych, dobrym miejscem do upowszechniania takich standardów jest właśnie giełda. Przyznał, że wprost lansowane tam zasady dotyczą wprawdzie tylko pewnego kręgu firm, ale wychodzące z niego wzorce mogą promieniować na całą gospodarkę. – Giełda przy ocenie spółek ubiegających się o notowanie na niej bierze pod uwagę także to, czy posiadają one wewnętrzne kodeksy etyczne, a także czy rzeczywiście prowadzą politykę zgodności – mówił. Poinformował też, że Giełda opracowała zasady dobrych praktyk, które w 2016 roku zostały uchwalone przez Radę GPW i od tamtej pory obowiązują. I dodał, że 70 proc. spółek giełdowych już wdrożyło te zasady.
Marcin Gomoła poinformował również, że na GPW trwają obecnie prace nad wytycznymi w tym zakresie, które będą kierowane nie tylko do spółek giełdowych, ale także do całego biznesu, z których zainteresowane firmy będą mogły korzystać przy tworzeniu własnych standardów. – Podmioty, które jeszcze tego nie wdrożyły dostaną narzędzie i jasną instrukcję, co należy zrobić, żeby można było powiedzieć, że compliance management system działa w danej organizacji – powiedział. Jak dodał, opracowanie to wzorowane jest na zbiorze wytycznych obowiązującym na giełdzie we Frankfurcie.