Prokuratura w Ostrowie Wielkopolskim zakończyła śledztwo w sprawie handlu dziećmi. Mieszkaniec Kalisza szukał w internecie kobiet, które były w ciąży lub gotowe były w nią zajść, i przekonywał je do sprzedaży noworodka. Znajdował też bezpłodne małżeństwa, które chciały kupić dziecko. Noworodek kosztował od 30 do 70 tys. zł. Prowizja pośrednika wynosiła od 4 do 35 tys. zł.
Biologiczna matka i przyszli rodzice widzieli się tylko raz - przy przekazaniu dziecka. Ale rodzicami stawali się całkowicie legalnie, bo prawo dopuszcza tzw. adopcję ze wskazaniem. W takim wypadku biologiczna matka zrzeka się praw rodzicielskich i wskazuje nowych rodziców dla swojego dziecka.
Bezrobotny 34-latek przekonywał tymczasem matki i rodziców, że działa legalnie. Zarejestrował firmę, podpisywał umowy pośrednictwa. W sumie zarobił 90 tys. zł.
Prokuratura ustaliła, że 34-latek z Kalisza przygotowywał 16 takich transakcji. Ale kiedy przed rokiem zatrzymywała go policja, zdążył przekazać dzieci tylko trzem małżeństwom. W dwóch przypadkach sąd rodzinny zakończył już procedurę adopcyjną i kupcy stali się legalnymi rodzicami. W trzecim przypadku sprawa adopcji była jeszcze w sądzie, a dziecko przeniesiono do placówki opiekuńczo-wychowawczej.
Śledczy z Ostrowa badali akta tych adopcji. Co ustalili? - Adopcje odbyły się zgodnie z procedurami. Nie znaleźliśmy podstaw, by wnosić o odebranie dzieci nowym rodzicom - mówi wiceszef ostrowskiej prokuratury Janusz Walczak. Ale pośrednikowi grozi pięć lat więzienia.
Źródło: Gazeta Wyborcza Poznań