Projekt zakłada, że stosunku do obowiązującej obecnie stawy zasadniczej z 1997 roku znacznie wzmocniona byłaby władza prezydenta w wymiarze sprawiedliwości. W miejsce istniejącej teraz Krajowej Rady Sądownictwa utworzona byłaby niezależna od rządu rada do spraw sądownictwa z prezydentem na czele. Miałby on możliwość usuwania ze stanowisk sędziów na wniosek kierowanej przez siebie rady. Projekt PiS zakłada również ponowne podporządkowanie prokuratury Ministerstwu Sprawiedliwości, a szef tego resortu znów byłby z urzędu prokuratorem generalnym.
Prezentując projekt, prezes PiS Jarosław Kaczyński podkreślał także, że celem proponowanych zmian jest ograniczenie korporacyjnego charakteru państwa. Miał na myśli zbyt dużą, jego zdaniem, władzę samorządów niektórych zawodów w stosunku do osób je wykonujących oraz ich tendencję zamykania dostępu do tych zawodów. Kaczyński mówił o blisko 40 takich zawodach i nie wymieniał imiennie zawodów prawniczych. Jednak znając politykę kierowanej przez niego partii, a także zgłaszane przez PiS od lat inicjatywy legislacyjne można przyjąć, że chodzi przede wszystkim o adwokatów, radców prawnych i notariuszy.
Projekt Prawa i Sprawiedliwości nie ma w obecnej sytuacji politycznej szans na uchwalenie. Należy go raczej traktować jako demonstrację polityczną. Jednak zawarte w nim tezy dotyczące zawodów prawniczych mogą być sugestią, że gdyby rząd zdecydował się na skierowanie do Sejmu swojego projektu ustawy o państwowych egzaminach zawodowych, która wprowadziłaby kategorię zawodową doradców prawnych, to PiS by go poparł. A ponieważ projekt taki miałby z oczywistych względów wsparcie klubu Platformy Obywatelskiej, to jego uchwalenie nie nastręczałby problemów.