Oskarżony mężczyzna został wezwany na rozprawę do Sądu Rejonowego w Gdańsku. Gdy zjawił się w sądzie, rozprawa już trwała i nie został wpuszczony do sali. Pod jego nieobecność zapadł wyrok. W tej sytuacji poskarżył się prezesowi sądu na zaistniałą sytuację i na sędzię Ewę T.

Kolegium sądu zdecydowało, aby zastępca rzecznika dyscyplinarnego zbadał sprawę i zarzuty licznych błędów i zaniedbań w przydzielonych sprawach, w tym poświadczenia nieprawdy w protokole rozprawy. W tej sytuacji sędzia- zastępca rzecznika, skierowała sprawę do Sądu Dyscyplinarnego – Sądu Apelacyjnego w Gdańsku, a ten sąd przesłał sprawę do Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN z zarzutami naruszenia zasad etyki. Sąd Apelacyjny w Gdańsku działający jako sąd dyscyplinarny stwierdził, że przewinienie dyscyplinarne, o które oskarżono sędziego wyczerpuje znamiona przestępstwa, to był zobligowany przekazać sprawę do SN do Izby Odpowiedzialności Zawodowej, która w takim wypadku jest sądem I-szej instancji.

Na rozprawie przed Izbą Odpowiedzialności Zawodowej największe kontrowersje wywołały dwie kwestie:

  1. Czy zastępca rzecznika dyscyplinarnego jest bezstronna? Czy nie powinna zostać wyłączona ze sprawy? Taki problem wynikał – zdaniem obrony - z faktu, że zastępca rzecznika nie uwzględniła dowodu z opinii lustracji i wizytacji stwierdzający, że praca obwinionej nie budzi wątpliwości. A także z faktu, że rzeczniczka i obwiniona są koleżankami, znają się z Sądu Rejonowego w Gdańsku od 2008 roku, z licznych szkoleń, w tym ze wspólnych lekcji języka angielskiego. Przed rozprawą w SN napisała „koleżeńskiego” SMS do obwinionej.
  2. Czy Sąd Najwyższy jest właściwy do rozpoznania sprawy w sytuacji, gdy zarzuty dotyczą popełnienia przestępstwa z art. 271 kodeksu karnego?

 

Zgodnie z kodeksem karnym, funkcjonariusz publiczny, który poświadcza w nim nieprawdę co do okoliczności mającej znaczenie prawne, podlega karze pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.

Zdaniem obrońcy, adwokata Jana Suchanka, dyskusyjne są w tej sprawie znamiona przestępstwa pospolitego. Sąd Najwyższy jest właściwy do rozpoznania sprawy i wszczęcia postępowania karnego nie jest tu warunkiem niezbędnym.

 

Odesłanie sprawy do Sądu Apelacyjnego

Sąd Najwyższy nie rozstrzygnął merytorycznie sprawy. Jak wyjaśniał sędzia przewodniczący Marek Motuk, Sąd Dyscyplinarny I instancji to Sąd Apelacyjny w Gdańsku. Wniosek o wyłączenie rzecznika dyscyplinarnego pozostawił bez rozpoznania.

- Właściwość Sądu Najwyższego w sprawach o przestępstwo umyślne z oskarżenia publicznego  musi być w wysokim stopniu uprawdopodobniona co najmniej w postępowaniu karnym o wszczęciu śledztwa – powiedział sędzia Motuk. – Fakt ten uprawdopodobnia, że czyn może wyczerpywać znamiona przestępstwa umyślnego. Dopiero ta okoliczność uzasadnia skierowanie sprawy do Sądu Najwyższego. Nie można na razie ocenić, czy to właśnie on jest właściwy do rozpoznania sprawy, ponieważ nie wykazano, że zachodzi duże prawdopodobieństwo, że to, co zrobił sędzia wyczerpuje znamiona przestępstwa. Zdaniem SN, będzie to uprawdopodobnione, gdy prokurator wszcznie w tej sprawie śledztwo, co jeszcze nie nastąpiło.

SN podkreślił, że w tej sprawie nie wszczęto śledztwa. Zatem jeśli brakuje znamion przestępstwa popełnionego przez sędziego, to  jest to równoznaczne z uniewinnieniem.

Izba Odpowiedzialności Zawodowej SN zawiesiła zatem postępowanie do czasu rozstrzygnięcia sprawy w toku postępowania karnego.

Postanowienie Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN z 19 czerwca 2024 r., sygnatura akt II ZSK 25 /23.

Zobacz też linię orzeczniczą: Dokumenty wewnętrzne jako przedmiot przestępstwa poświadczenia nieprawdy >