RPO powołuje się przy tym na liczne skargi osadzonych. Na problemy związane z opieką medyczną zwracając uwagę zarówno tymczasowo aresztowani jak i skazani. Podnoszone są różne kwestie: czas oczekiwania na wizytę u specjalisty lub lekarza pierwszego kontaktu, dobór leków, a także trudności w uzyskaniu przez np. osoby zmagające się z nowotworami zgody sądu penitencjarnego na przerwę w odbywaniu kary.
Czytaj: Osadzeni chorzy psychicznie – skazani na więzienie z powodu luki prawnej>>
Brak dokumentacji, prośba o lekarza na kartkach
Jak mówi portalowi Prawo.pl dyrektor Zespołu do spraw Wykonywania Kar w Biurze RPO dr Ewa Dawidziuk, jeśli osadzony chce się zapisać do internisty prośbę przekazuje oddziałowemu na kartce.
- Oddziałowy ma ją następnie dostarczyć do ambulatorium, które ma swój plan przyjmowania pacjentów. Co tydzień lub co dwa tygodnie w danym oddziale mieszkalnym jest lekarz pierwszego kontaktu zatrudniony na etacie funkcjonariusza SW lub lekarz kontraktowy przychodzący z zewnątrz. Problem w tym, że jak wynika ze skarg osadzonych, które do nas wpływają, kartki giną. To oczywiście trudno udowodnić. Nie ma bowiem dokumentacji w której odnotowywane byłoby kto i kiedy chciał się dostać do lekarza - dodaje dyrektor.
Osadzeni skarżą się również na czas oczekiwania na wizytę u specjalisty. - Należy przy tym pamiętać, że więźniowie nie mają opłacanej opieki medycznej z NFZ, ale z budżetu Służby Więziennej, a to oznacza, że niejednokrotnie w takiej kolejce do lekarza specjalisty czekają nieco krócej niż osoba na wolności. Mimo to nadal zdarzają się przypadki, że np. z bólem zęba czekają na wizytę do stomatologa 2 czy 3 miesiące - zaznacza ekspertka.
Czytaj: Niepełnosprawni intelektualnie skazani na więzienie>>
Wypisywane leki - zdaniem osadzonych nieskuteczne
Wiele skarg - jak podkreślają eksperci RPO - dotyczy też samych leków. Osadzeni skarżą się, że te które są im przepisywane są nieskuteczne albo, że czują się po nich gorzej. Często są to zamienniki leków, które brali wcześniej.
- To też złożony problem. RPO nie może ocenić czy dany lek jest skuteczny czy też nie. Są jednak też skargi dotyczące np. nieleczenia boreliozy czy choćby niewydania maści na łuszczycę dostarczoną przez rodzinę - i część tych zarzutów się potwierdza - mówi Dawidziuk.
Lekarze niechętni do leczenia więźniów
Zarówno sama Służba Więzienna, jak i RPO zwracają uwagę na małą liczbę lekarzy, którzy chcą pracować w jednostkach penitencjarnych.
Skąd ich niechęć do pracy za kratami? Pracownicy SW nieoficjalnie przyznają, że osadzeni są roszczeniowymi pacjentami. Piszą skargi na lekarzy, składają na nich zawiadomienia do prokuratury. To rodzi też kolejne problemy. Nawet jeśli uwagi do pracy przyjmującego w zakładzie karnym czy areszcie lekarza są zasadne, trudno go zmienić.
- Dyrektorzy przyznają, że w takich sytuacjach muszą działać rozważnie i delikatnie. Oczywiście powinni zwracać uwagę tym lekarzom, którzy źle się odnoszą do osadzonych lub nieodpowiednio ich leczą. Ale muszą też liczyć się z tym, że po takiej uwadze usłyszą: to ja odchodzę. A znalezienie kogoś na takie wolne miejsce jest bardzo trudne - mówi jeden z rozmówców Prawo.pl.
Kolejny problem? Rutynowe podejście
Nieoficjalnie, rozmówcy portalu wskazują też na rutynowe podejście lekarzy do osadzonych. Jak dodają ma to związek m.in. z tym, że część z nich przy pomocy choroby chce wydostać się z więzienia lub zakładu karnego.
- To nie jest nic nadzwyczajnego. Część aresztowanych chce udowodnić, że są tak chorzy, że nie mogą przebywać w areszcie i podobnie są skazani, którzy w ten sposób, poprzez chorobę próbują uzyskać przerwę w wykonywaniu kary. Zdarza się więc, że więzienni lekarze błędnie oceniają, że osadzony symuluje i nie dostrzegają objawów czasem poważnej choroby - mówi jeden z nich.
Także sądy penitencjarne niechętnie zgadzają się na przerwę w odbywaniu kary, ze względu na konieczność leczenia. Jak przyznaje Dawidziuk ma to związek m.in. z sytuacjami kiedy osoba, która w ten sposób wydostała się na wolność popełniała kolejne przestępstwo.
- Takie decyzje - jak wynika z naszych danych - są rzadsze niż w przeszłości. Zdarzało się - co potwierdziliśmy -, że więzienna służba zdrowia w zaświadczeniu na potrzeby takiego postępowania o przerwę w wykonywaniu kary stwierdzała, pacjent nie może być leczony w warunkach więziennych, a dalszy pobyt w zakładzie zagraża jego życiu i zdrowiu. Mimo to sąd nie udzielał takiej zgody. Wpływają do nas np. prośby osób chorych na nowotwory, o pomoc w uzyskaniu przerwy w karze i doczekania śmierci poza zakładem karnym - dodaje.
RPO apeluje o zmiany w przepisach
Rzecznik praw obywatelskich występował do ministra sprawiedliwości apelując m.in. o powołanie międzyresortowego zespołu, który przeanalizuje obecną sytuacją w zakresie opieki medycznej i zastanowi się nad potrzebą modyfikacji obecnego modelu więziennej opieki medycznej.
– Ministerstwo Zdrowia zaproponowało swojego przedstawiciela. W ocenie resortu sprawiedliwości zmiany nie są jednak konieczne – dodała Dawidziuk.