Według autora każde rozstrzygnięcie merytoryczne sądu w sprawie cywilnej, w której występuje powiązanie z więcej niż jednym systemem prawnym, wymaga ustalenia, jakie prawo rządzi danym stosunkiem, nawet w razie niezgodności skutków stosowania prawa obcego z podstawowymi zasadami polskiego systemu prawnego.
Autor wyjaśnia też, co oznacza pojęcie: "związki quasi-małżeńskie". W prawie merytorycznym licznych państw europejskich pojawiły się w ostatnich latach instytucje, które naśladują tradycyjny model wspólnoty życia dwóch osób fizycznych, jednakże nie spełniają wszystkich jego istotnych cech. Mowa tu o zarejestrowanych związkach partnerskich oraz małżeństwach jednopłciowych. Ich cechą wspólną jest sformalizowany prawnie charakter związku dwojga ludzi, będący konsekwencją aktu właściwej władzy (zwłaszcza urzędnika stanu cywilnego).
Zarejestrowane związki partnerskie można wręcz postrzegać jako celowo tworzony substytut małżeństwa, często zbliżony doń pod względem sposobu zawierania i rozwiązywania, a także zakresu praw i obowiązków stron. Uzasadniony wydaje się wniosek, że jest to najczęściej instytucja tworzona głównie z myślą o osobach homoseksualnych. Zarazem nawet między państwami, którym są znane takie związki, występują znaczne różnice co do ich charakteru prawnego oraz skutków prawnych.
- Ani regulacja konstytucyjna chroniąca wymaganie różnopłciowości i prokreacyjną funkcję małżeństwa, ani celowy brak regulacji związków partnerskich w prawie polskim, ani wreszcie nieustanowienie odpowiednich norm kolizyjnych, nie mogą przesądzać o niecelowości poszukiwania prawa dla nich właściwego - pisze Mateusz Pilch.
Cały artykuł >>>
O związkach partnerskich trzeba rozmawiać, także w Polsce
Nie ma wprawdzie wątpliwości, że polskie prawo merytoryczne udziela szczególnej ochrony małżeństwu, co wynika wyraźnie z art. 18 Konstytucji RP i przynajmniej w sferze stosunków osobistych jest zgodne z preferencjami większości społeczeństwa. Jednakże nauka prawa prywatnego międzynarodowego nie może na tym poprzestać, gdyż z uwagi na swą funkcję prawo to siłą rzeczy styka się ze stosunkami, które mogą być nie tylko nieznane własnemu prawu władzy orzekającej, lecz nawet obce jego aksjologii. Dyskusja o stosowaniu obowiązujących w Polsce norm kolizyjnych do zawieranych w innych państwach związków quasi-małżeńskich nie jest zatem pozbawiona sensu - pisze na łamach "Państwa i Prawa" dr Mateusz Pilich z Uniwersytetu Warszawskiego.