Sprawa, która stała się podstawą do wydania uchwały, dotyczyła jednej ze spadkobierczyń, która zażądała rekompensaty za nieruchomości pozostawione przez jej rodzinę na Białorusi na skutek przesiedlenia w 1958 r. na Ziemie Odzyskane. Według spadkobierczyni jej rodzina zostawiła na Białorusi około 98-131 hektarów lasów, 30 hektarów ziemi ornej, dwa domy, cztery stodoły, trzy stajnie, leśniczówkę i spichlerz.
W kwietniu 2011 r. wojewoda śląski odmówił kobiecie prawa do rekompensaty, argumentując, że w 1947 r. wszystkie nieruchomości należące do jej rodziny zostały wcielone do kołchozu przez władze radzieckie. Skoro działki zostały przejęte w wyniku decyzji państwowej, to nie można twierdzić, że rodzina kobiety była nadal ich właścicielem i że należy jej się rekompensata - uznał wojewoda.
Kobieta odwołała się od tej decyzji do ministra skarbu państwa, ale ten był tego samego zdania, co wojewoda.
Podobnie orzekł Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie - uznał, że skoro działki zostały przejęte przez kołchoz, to rodzina skarżącej w chwili przesiedlenia na Ziemie Odzyskane nie była już ich właścicielem i nie mogła żądać rekompensaty.
Spadkobierczyni zaskarżyła ten wyrok do Naczelnego Sądu Administracyjnego, a ten uznał, że w sprawie powinien wypowiedzieć się powiększony, siedmioosobowy skład tego sądu. W swoim pytaniu NSA zwrócił uwagę na to, że ustawa o realizacji prawa do rekompensaty z tytułu pozostawienia nieruchomości poza obecnymi granicami Rzeczypospolitej Polskiej nie wskazuje dokładnie, kim jest "właściciel pozostawionej nieruchomości", ani na czym polega jej "pozostawienie". A dotychczasowe wyroki sądów - jak zauważył NSA - są rozbieżne.
Twierdzenie, że włączenie działki do kołchozu pozbawiło właściciela prawa własności, jest zbyt dalekim uproszczeniem - stwierdził NSA w swoim pytaniu. Sąd zwracał też uwagę na to, że repatrianci, którzy wrócili do kraju później, byli dyskryminowani względem tych, którzy wrócili do kraju tuż po wojnie. W tej sytuacji pozbawienie byłych właścicieli nieruchomości, którzy wrócili do kraju później, prawa do rekompensaty byłoby "nie do pogodzenia z wymogami sprawiedliwości".
Podczas poniedziałkowej rozprawy pełnomocnik ministra skarbu państwa Paweł Skopiński przekonywał, że rekompensaty się nie należą, jeżeli nieruchomość została wcielona wcześniej do kołchozu. Argumentował, że warunkiem uzyskania rekompensaty było opuszczenie nieruchomości w wyniku zdarzeń związanych z II wojną światową, a skoro rodzina spadkobierczyni wyjechała z Białorusi w 1958 r., to nie mogła opuścić swoich nieruchomości, bo te od 1947 r. należały już do kołchozu.
Prawa byłych właścicieli do rekompensat broniła prokurator Bożena Kiecol z Prokuratury Generalnej. Mówiła, że wcielenie nieruchomości do kołchozu nie miało wpływu na prawo własności, bo w przeciwnym razie prawo do rekompensaty byłoby uzależnione od zdarzeń, na które repatrianci nie mieli wpływu i które często następowały wbrew ich woli.
Naczelny Sąd Administracyjny orzekł w poniedziałek w uchwale, że włączenie nieruchomości znajdującej się na Kresach do kołchozu jeszcze przed przesiedleniem mieszkańców, samo przez się nie wyklucza prawa do rekompensaty.
Prezes NSA Roman Hauser powiedział, że uzależnienie prawa do rekompensaty od bycia właścicielem w chwili przesiedlenia prowadziłoby do zróżnicowania sytuacji Zabużan. "Takie zróżnicowanie jest niczym usprawiedliwione i nie może być stosowane przez sądy i organy państwa" - podkreślił sędzia.
Hauser zastrzegł jednak, że opuszczenie nieruchomości po latach od zakończenia wojny nie zawsze musiało być wynikiem wojny. To musi być ustalane w każdej sprawie indywidualnie. (PAP)
ede/ kjed/ pad/