Deklarację taką sędzia warszawskiego Sądu Okręgowego złożył podczas przesłuchania go jako kandydata do SN przez jeden z zespołów Krajowej Rady Sądownictwa, które odbyło się w środę 22 sierpnia br. Wprawdzie przesłuchania odbywały się za zamkniętymi drzwiami, ale nagranie ze swojego przesłuchania ujawnił sam sędzia. Z nagrania wynika, że przesłuchanie sędzia nagrał za zgodą członków zespołu.

Czytaj: KRS szybko wskaże kandydatów do Sądu Najwyższego >>

- Kandydując i uczestnicząc w tej procedurze zamierzam doprowadzić do kontroli przed Naczelnym Sądem Administracyjnym tej ustawy, na podstawie której ona jest prowadzona. Chciałbym, żebyśmy sprawdzili przed sądem, nie w sposób polityczny, ale przed sądem, żebyśmy wszyscy wiedzieli, czy ustawa o Sądzie Najwyższym w obecnej wersji jest zgodna z Konstytucją. A także, czy Krajowa Rada Sądownictwa wybrana przez Sejm, tych 15 sędziów wskazanych przez ugrupowania polityczne, jest Krajową Radą Sądownictwa, ponieważ są co do tego poważne wątpliwości. Chciałbym także, by niezawisły sąd wyjaśnił, czy obwieszczenie prezydenta bez kontrasygnaty premiera o naborze na wolne miejsca w Sądzie Najwyższym jest ważne, a za tym czy ten konkurs jest ważny - powiedział sędzia.

Jak mówił, chciałby on wiedzieć, podobnie jak obywatele, czy ubiegając się o najwyższy urząd sędziowski, uczestniczy w legalnym konkursie, na podstawie ustawy zgodnej z konstytucją. - Trzeba poddać to kontroli w interesie nas wszystkich. Zarówno tych, którzy mają te wątpliwości, jak i tych uważających, że wszystko jest w porządku. Niech niezawiły sąd się w tej kwestii wypowie - stwierdził Piotr Gąciarek. I podkreślił, że z takich środków zaskarżenia zamierza skorzystać.

Sędzia powiedział też, że kandyduje, ponieważ uważa, że ma do takiej pracy kwalifikacje nie gorsze niż większość członków KRS, którzy decydują o doborze kandydatów na sędziów Sądu Najwyższego. ( nagranie dostępne tutaj (mp3) >>)

W dalszej cześci rozmowy jeden z przesłuchujących sędziego Gąciarka członków KRS spytał, czy zdaje on sobie sprawę, że gdyby został powołany na sędziego SN, to żadne środki odwoławcze nie będą mu przysługiwać. Sędzia przyznał, że zdaje sobie z tego sprawę. 

Czytaj: Mariusz Muszyński zrezygnował z kandydowania do SN>>