Spośród ok. 90 tys. policjantów każdego dnia do pracy nie przychodzi 6 tys. osób. Miesięcznie biorą w sumie 192 tys. zwolnień lekarskich. W przeciwieństwie do osób cywilnych, otrzymujących 80 proc. wynagrodzenia za czas choroby, mundurowi dostają pełne uposażenie. Samo ministerstwo przyznaje, że "znane są przypadki wykorzystywania zwolnień lekarskich niezgodnie z ich przeznaczeniem. W okresie absencji chorobowej podejmowana jest praca zarobkowa, odbywają się wyjazdy turystyczne".
Ile zwolnień jest fikcyjnych? Nikt tego nie wie. Cywila na zwolnieniu może sprawdzić ZUS - w sierpniu 2009 r. wielką kontrolę zwolnień lekarskich zlecił sam premier Donald Tusk. Trzystu pracowników ZUS chodziło po domach i sprawdzało, czy chorzy nie pracują np. na budowie.
Mundurowym ZUS nic jednak nie może zrobić, bo funkcjonariusze nie płacą składek emerytalnych i pod Zakład nie podlegają. Zasiłki chorobowe i emerytury żołnierza czy policjanta wypłaca bezpośrednio budżet państwa.
- To patologia, która obciąża wszystkich podatników - tak o masowych L4 w mundurówce mówi dr Monika Gładoch z Katedry Prawa Pracy Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Państwo traci na tym ogromne pieniądze. Dlatego w I połowie przyszłego roku mają wejść w życie nowe przepisy regulujące kwestię absencji w pracy służb mundurowych.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Mundurowy na L-4 nietykalny
Nikt nie może kontrolować 250 tys. mundurowych na zwolnieniu lekarskim. Dotyczy to: policjantów, żołnierzy, strażaków, celników, funkcjonariuszy straży granicznej, BOR, CBA i ABW.