- Jeśli ktoś ukradnie w sklepie rzecz o wartości 100 zł to wtedy w trybie uproszczonym trafia natychmiast przed sędziego, który wymierza mu dotkliwą grzywnę, która przy kradzieży o takiej wartości może wynieść 2500 zł. I w ciągu miesiąca sprawa jest załatwiona, bo to jest wykroczenie. Ale jeżeli ta sama osoba ukradłaby coś o wartości 251 zł, to już mamy do czynienia z przestępstwem. A wtedy najpierw długo zajmuje się tym policja, potem też długo zajmuje się tym prokuratura, a jeszcze potem długo zajmuje się tym sąd. I na końcu, gdzieś tak po roku zapada wyrok paru miesięcy w zawieszeniu. Efekt jest taki, że pozornie surowe przepisy skutkują praktyczną bezkarnością sprawców. W przepisach kary są bardzo surowe, ale w praktyce to już wygląda inaczej – mówił w czwartek Jarosław Gowin na antenie radia TOK FM.
Zdaniem ministra istotnym argumentem przemawiającym za podniesieniem progu, powyżej którego kradzież jest przestępstwem, jest inflacja. Otóż według przedstawionych przez niego wyliczeń 250 złotych z czasów gdy ustanawiano to prawo to dzisiaj równowartość 960 złotych. Stąd propozycja podniesienia progu do 1000 złotych. Ale minister deklaruje, że jest otwarty na dyskusję o tym w Sejmie.
Minister podkreśla, że ta zmiana ma służyć karaniu szybkiemu i realnemu.
Czytaj także: Przedsiębiorcy: podwyższenie kodeksowego progu uderzy w handel
Minister: trzeba podnieść granicę między wykroczeniem i przestępstwem
Podniesienie z 250 do 1000 zł progu od którego kradzież staje się przestępstwem jest konieczne. Dostosuje to ten parametr do poziomu inflacji, ale zwiększy też skuteczność karania za drobne przestępstwa twierdzi minister sprawiedliwości Jarosław Gowin.