We wtorek dwa zespoły KRS przesłuchiwały kilkudziesięciu kandydatów o Izby Dyscyplinarnej i Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Wydarzeniem dnia była nieobecność Mariusza Muszyńskiego, który kandyduje właśnie do Izby Dyscyplinarnej. Podobnie jak pewną sensacją jest samo jego ubieganie się o stanowisko w Sądzie Najwyższym. Jest to komentowane jako zamiar powierzenia Muszyńskiemu stanowiska prezesa Izby Dyscyplinarnej.
Czytaj: KRS szybko przesłuchuje kandydatów do SN >>
Zasiadający w zespole, który miał przesłuchiwać Muszyńskiego, poseł Stanisław Piotrowski (członek KRS z ramienia Sejmu) stwierdził, że stawiennictwo kandydata nie jest konieczne i nie jest warunkiem pozytywnego zaopiniowania go przez Radę. Ale dodał, że może mieć pozytywny wpływ na jego ocenę. W tym kontekście nieobecność Mariusza Muszyńskiego w KRS można zinterpretować jako jego poczucie pewności siebie. Może uważa, że stanowisko sędziego Sądu Najwyższego ma już zapewnione. Część komentatorów przypomina w związku z tym, że dokumentów związanych z kandydowaniem też nie przyniósł do KRS osobiście tylko zrobił to wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. Ten ostatni przyznał, że to zrobił "jako koleżeńską przysługę", bo Muszyński był w tym czasie nieobecny w Warszawie.
W środę zespół zajmujący się kandydatami do Izby Dyscyplinarnej ma wysłuchać 14 osób; prace rozpoczną też zespoły zajmujące się kandydatami do Izby Cywilnej i Izby Karnej. Pierwszy ma wysłuchać 29 kandydatów, a drugi pięciu kandydatów.
Na tym ma być zakończone przesłuchiwanie kandydatów, potem ich opiniowaniem zajmie się cała Krajowa Rada Sądownictwa.