W komunikacie rzecznik napisał , że po katastrofie samolotu CASA w lutym 2008 roku Sztab Generalny WP wydał rozkaz, w którym określił zasady przemieszczania się kierowniczej kadry Sił Zbrojnych wojskowym transportem powietrznym. Rozkaz ten zalecał, aby w planowaniu przelotów na jednym statku powietrznym nie przebywał dowódca jednostki wojskowej i jego zastępca. W przypadku tragicznego lotu do Smoleńska ta procedura została w pełni zachowana. Z chwilą wylotu szefa Sztabu Generalnego i dowódców Sił Zbrojnych, ich zastępcy automatycznie przejęli dowodzenie w kraju.
Organizatorem lotu, decydującym o składzie delegacji lecącej wraz z Prezydentem RP, była Kancelaria Prezydenta RP. Wszyscy dowódcy, lecący na pokładzie, zostali zaproszeni przez Zwierzchnika Sił Zbrojnych. Towarzyszenie Prezydentowi w tej podróży ze względu na jej charakter dowódcy traktowali nie tylko jako obowiązek, ale przede wszystkim jako honor, zaszczyt i żołnierską powinność.
- Pomimo tragedii, którą wspólnie przeżywamy, nie ma mowy o jakimkolwiek paraliżu decyzyjnym w polskiej armii. Jesteśmy w pełni zmobilizowani do sprawnego działania. Utrzymany jest odpowiedni poziom gotowości bojowej. Zachowana jest dyscyplina i właściwe wykonawstwo zadań - napisał rzecznik Sztabu Generlanego.
Lot wojskowych zgodny z rozkazem
Uczestnictwo przedstawicieli kierowniczej kadry Sił Zbrojnych RP w składzie delegacji lecącej samolotem Tu-154M do Smoleńska nie wiązało się z jakimkolwiek złamaniem obowiązujących w tym zakresie procedur wojskowych - poinformował płk Sylwester Michalski, rzecznik prasowy Sztabu Generlanego Wojska Polskiego.