Robert Horbaczewski: Zaczynał pan karierę w czasach, kiedy dostęp do aktualnych orzeczeń sądów różnej instancji nie był tak powszechny jak dziś. Trudniej było sporządzić uzasadnienie wyroku?

Korzystaliśmy z opracowań książkowych. Sąd Najwyższy wydawał zbiory orzeczeń, które zresztą w formie papierowej publikowane są do dziś. Informacja o orzeczeniach Sądu Najwyższego nie docierała do nas tak szybko, jak ma to miejsce dziś, ale prawo było dłużej aktualne. W trzy i pół roku nie zmieniała się połowa kodeksu.

 

Teraz nie brakuje Panu chyba dostępu do bazy orzeczniczej. Na rynku jest wiele produktów komercyjnych, jest internet...

Wydaje mi się, że w obecnych czasach mamy do czynienia wręcz z nadmiarem orzecznictwa. Publikowana jest ogromna liczba orzeczeń w każdej dziedzinie. Odnalezienie linii orzeczniczej w tym nadmiarze jest trudne. A niestety, często odnajdujemy odmienne rozstrzygnięcia i poglądy. Szczególnie widać to, jeśli prześledzi się orzecznictwo sądów pierwszoinstancyjnych.

Uważa Pan, że orzeczeń sądów pierwszej instancji nie warto publikować?

Jeśli mam być szczery, orzeczenia te nie cieszą się szczególnym poważaniem moich kolegów. Jeśli chodzi o rozstrzygnięcia sądów drugoinstancyjnych to już bardziej, bo wiele z nich kończy temat i nie służą już od nich środki zaskarżenia. Jako orzecznicy poszukujemy rozstrzygnięć opracowanych na wysokim poziomie, a takie są w Sądzie Najwyższym.

 

Z jednej strony publikowana jest duża liczba rozstrzygnięć, ale z drugiej - sam Pan przyznał, że prawo zmienia się szybciej niż dawniej.

Rzeczywiście prawo szybko się zmienia, ale pewne sposoby wykładni, rozumienia norm są powtarzalne. Przeglądając orzecznictwo, poszukujemy pewnych ogólniejszych odpowiedzi . Można je znaleźć właśnie w orzecznictwie Sądu Najwyższego, który często sięga w swoich orzeczeniach bardzo daleko w przeszłość i pokazuje szerszy kontekst historyczny i prawny danej instytucji. To pozwala wyrobić sobie zdanie nawet przy zmieniającym się prawie. Teraz te przepisy wyglądają trochę inaczej, ale ich sens jest taki sam jak kiedyś. I to w swojej praktyce możemy wykorzystać, odwołać się do danej instytucji, danego celu, świadczenia i zobowiązania.

W 2012 roku z inicjatywy Ministerstwa Sprawiedliwości uruchomiono portal orzeczeń sądów powszechnych. Zagląda Pan tam czasami?

Rzadko. Jak już wspomniałem, przede wszystkim, jako sędziowie szukamy orzeczeń Sądu Najwyższego ze względu na jego autorytet. Czasami korzystamy z orzeczeń sądów apelacyjnych, ale w mniejszym zakresie. Chodzi przede wszystkim o kwestie, które jeszcze nie dotarły do Sądu Najwyższego lub nie dotrą tam ze względu na swoją właściwość.

Pana zdaniem taki portal jest potrzebny?

Oczywiście. Przede wszystkim służy edukacji prawnej. Zresztą idea wprowadzenia portalu orzeczeń sądów powszechnych, jak i centralnej bazy orzeczeń sądów administracyjnych, była taka, aby społeczeństwo wiedziało nie tylko, jakie orzecznictwo jest ogólnie w Polsce, ale i lokalnie. Jakie są poglądy na niektóre kwestie. W mojej opinii te portale są adresowane bardziej do stron procesu i ich pełnomocników, niż do sędziów. 

Obserwuję, że sędziowie mają coraz większe opory, aby udostępniać w portalu swoje orzeczenia. Jest kilkadziesiąt sądów, które od kilku lat nie opublikowały tam żadnego wyroku. Z czego może wynikać taka postawa?

Są dwie przyczyny. Być może sędziowie uważają, że zagadnienie, nad którym procedowali nie jest na tyle istotne, aby musiało się znaleźć w portalu orzeczeń sądów powszechnych.  Z drugiej strony, sędziowie chcą pokazać swoje najlepsze orzeczenia i dopracowane uzasadnienia. Być może nie wszystkie takie są. Poza tym takie orzeczenie trzeba opisać, nadać mu tezę, co może być kolejną barierą, dla której tych orzeczeń na portalu jest coraz mniej. 

 

Zobacz najnowsze linie orzecznicze w LEX >

 

A Pan należy do tej grupy sędziów, którzy udostępniają na portalu swoje orzeczenia?

Na początku rzeczywiście zamieszczałem więcej orzeczeń, ostatnio mniej. Może, dlatego, że nie było super ciekawych spraw z mojej działki, czyli prawa pracy i ubezpieczeń społecznych.  Pełnię też funkcję prezesa sądu okręgowego i siłą rzeczy orzekam w ograniczonym zakresie.

Od 5 grudnia zmienia się sposób sporządzania uzasadnień w postępowaniu karnym. Teraz będą miały formę formularzy. Czy nie będzie to przeszkodą dla ich odbiorców, aby prześledzić tok myślenia sądu? Takie publikowane wyroki są też podawane anonimizacji?

To prawda - forma takich uzasadnień będzie bardziej uproszczona. Dla osoby, która nie zna sprawy i chciałby skorzystać z jakichś przemyśleń, nowa forma uzasadnień może być ograniczeniem dla zdobywania wiedzy.