Rozmowa z radcą prawnym Markiem Furtkiem, prezesem Sądu Arbitrażowego przy Krajowej Izbie Gospodarczej
Krzysztof Sobczak: Przy Sądzie Arbitrażowym przy Krajowej Izby Gospodarczej w Warszawie działa Centrum Mediacji. Jakie są zadania tej instytucji,?
Marek Furtek: Przy większości zagranicznych stałych sądów arbitrażowych działają centra mediacji. Wynika to przede wszystkim z chęci oferowania pełnej gamy alternatywnych form rozwiązywania sporów. Działalność Centrum Mediacji przy naszym sądzie, kierowanej obecnie przez mec. Łukasza Rozdejczera, wiąże się z planami rozwoju takiej instytucji.
Jakie usługi są oferowane w Centrum Mediacji?
Proponowane będą przede wszystkim usługi eksperckie oraz komisje rozjemcze, oparte na modelu koncyliacji.
Mimo nazwy instytucji, w jej ofercie nie będzie "klasycznej" mediacji?
To nie jest jeszcze przesądzone. Na pewno będziemy ją propagować. Mediacja jest nieodłącznym elementem pracy przedsiębiorców i współpracujących z nimi prawników: ciągłych uzgodnień, ucierania interesów, dochodzenia do kompromisów.
Ale bywa, że uczestnicy transakcji i ich prawnicy nie mogą dojść do porozumienia. Wtedy wkroczenie kogoś z zewnątrz może pomóc w dalszym poszukiwaniu dróg wyjścia ze sporu.
Oczywiście i właśnie tutaj Centrum Mediacji powinno się doskonale sprawdzić. Przy tym nie zakładamy, że chodziłoby wyłączne o wkroczenie w konflikt i przekonywanie stron, żeby doszły do porozumienia. Raczej też o dostarczenie usługi, która wymaga kompetencji i odpowiednich predyspozycji, a także wiedzy fachowej z dziedzin innych niż prawo. To jest szczególnie ważne przy organizacji wspomnianych już komisji rozjemczych, w wypadku których myślimy o nawiązaniu współpracy ze środowiskiem inżynierów i doradców budownictwa.
Na czym to polega, w jakich sytuacjach powołuje się takie komisje?
Tego typu komisje, składające się z prawników i inżynierów, mogłyby być powoływane na stałe i działałyby od początku realizacji dużych projektów infrastrukturalnych, żeby uśmierzać w zarodku wszystkie spory, mogące się tam pojawić. To ważne, by takie konflikty próbować rozwiązywać w jak najwcześniejszej ich fazie, bo później często one bywają już nierozwiązywalne i kończą się procesem sądowym. System FIDIC (system wzorcowych Ogólnych Warunków Kontraktowych FIDIC wykorzystywanych przy robotach budowlanych, inżynieryjnych stworzonych przez Międzynarodową Federację Inżynierów Konsultantów), według którego realizowanych jest na świecie większość dużych inwestycji, opiera się na filozofii „realizacja najpierw”. Najważniejszą wartością tego standardu jest doprowadzenie budowy do końca, tak by ewentualne spory nie zagrażały terminowej realizacji kontraktu. Stąd specyficzny tryb, który polega na tym, żeby spory rozwiązywać w trakcie prac, nie wstrzymując budowy.
Czy ta instytucja jest znana w Polsce?
Pewnie wiele osób o niej słyszało, ale nie jest jeszcze popularna. W polskich warunkach komisje rozjemcze powoływane są zwykle dopiero wtedy, gdy powstanie konflikt. Tymczasem, jak wspomniałem, dużo lepszym rozwiązaniem byłoby tworzenie komisji już na początku realizacji inwestycji. Może trochę bardziej kosztownym, ale w ostatecznym rachunku jednak tańszym. Uważam, że od początku budowy inwestor, albo generalny wykonawca, powinien zadbać o zaproszenie np. trzyosobowego zespołu złożonego z prawników i inżynierów, którzy mogliby służyć taką ekspercką usługą w rozstrzyganiu sporu, gdy się pojawi. Oczywiście sporu nie tylko prawnego, bo przecież zwykle są to konflikty o złożonym charakterze, także technicznego czy ekonomicznego. Ważne, by taka komisja mogła wkroczyć wtedy, gdy jeszcze nie przybiera to formy poważnego konfliktu prawnego.
Może to być komisja utworzona przez firmy uczestniczące w realizacji inwestycji, czy lepiej jeśli byłby to zespół z zewnątrz?
Jestem zwolennikiem tego drugiego wariantu. Myślę, że czynnik zewnętrznego autorytetu jest w takich sytuacjach istotny. Praca wewnętrznej komisji ugrzęźnie w martwym punkcie, jeśli będzie narażona na zarzuty - słuszne, czy nie - że każdy służy swemu pracodawcy. Tu właśnie nasze Centrum Mediacji może odegrać pozytywną rolę. Chodzi nie tylko o to, by komisja była powoływana na mocy decyzji stron, bo to jest podstawa, ale była tworzona przez czynnik obiektywny, stojący poza stronami. Gdyby komisja była powołana przez Sąd Arbitrażowy przy Krajowej Izbie Gospodarczej w Warszawie spośród prawników związanych z tym sądem oraz spośród ekspertów wskazanych przez Stowarzyszenie Doradców i Rzeczoznawców, to ranga tak umocowanej komisji rozjemczej byłaby wysoka. A więc także większa byłaby skuteczność jej pracy. Za granicą to działa, sądzę, że także w Polsce jest miejsce dla komisji rozjemczych.