W przyszłym tygodniu kancelaria odszkodowawcza Votum zbada popyt wśród inwestorów na swoje akcje. Do zaoferowania ma 3 mln sztuk, z czego 1,2 mln w transzy pracowniczej z 20-procentowym dyskontem. Jeśli ostateczna cena emisyjna będzie równa maksymalnej (4,1 zł), spółka uzyska 7,2 mln zł. - Pieniądze z emisji przeznaczymy głównie na dokapitalizowanie naszych spółek zależnych Votum-RehaPlus i Votum Centrum Odszkodneni w Brnie. Na ich dofinansowanie wyłożymy też 2,5 mln zł ze środków własnych - powiedział Pulsowi Biznesu Dariusz Czyż, prezes Votum.
Dzięki temu spółka zdywersyfikuje nieco przychody i poszerzy swoje kompetencje w zakresie usług rehabilitacyjnych. Na razie ten segment odpowiada za niecały 1 proc. przychodów Votum. Większość to usługi odszkodowawcze. Votum chce zadebiutować na GPW jeszcze w grudniu. Prognozuje na ten rok 50,6 mln zł przychodów i 5 mln zł zysku netto. W 2009 r. miała odpowiednio 39,9 mln zł i 3,8 mln zł.
Według ekspertów w ciągu ostatnich dwóch lat liczba firm, które pomagają uzyskać większe odszkodowania od ubezpieczyciela, znacząco się zmniejszyła. Tym, które przetrwały, przychody wciąż rosną. Rynek kancelarii odszkodowawczych będzie zwiększał wartość, bo rosną dynamicznie liczba i wartość szkód osobowych, które stanowią główne źródło przychodów z prowizji tych firm. Na początku 2008 r. przedstawiciele środowiska ubezpieczeniowego mówili o nawet kilkuset działających kancelariach odszkodowawczych, czyli firmach pomagających uzyskiwać wyższe wypłaty od ubezpieczycieli. Obecnie funkcjonuje tylko około 50. Wśród prawników panuje opinia, że za ten biznes jeszcze dwa–trzy lata temu brali się ludzie, którzy nie znali przepisów kodeksu cywilnego. Do dziś wśród właścicieli takich firm są osoby z firm ubezpieczeniowych lub wręcz spoza branży.
Kancelaria odszkodowawcza idzie na giełdę
Kancelaria odszkodowawcza Votum idzie po pieniądze na giełdę. Spółka chce zadebiutować na GPW jeszcze w grudniu. Pieniędzmi z IPO dokapitalizuje firmy z grupy. Wśród prawników panuje opinia, że za ten biznes jeszcze dwatrzy lata temu brali się ludzie, którzy nie znali przepisów kodeksu cywilnego. Do dziś wśród właścicieli takich firm są osoby z firm ubezpieczeniowych lub wręcz spoza branży.