Czytaj: Jaki: nie złożę wniosku o postępowanie dyscyplinarne wobec sędzi prowadzącej moją sprawę>>
- Jeżeli chodzi o równość obywateli, to ona nie może być w najmniejszym stopniu podważana, także w stosunku do parlamentarzystów. Każdy, kto staje przed sądem - także oskarżony - ma prawo żądać wyłączenia sędziego, takie żądanie jest całkowicie uprawnione. Każdy może też zwrócić uwagę na to, że działania sędziego mają charakter deliktów dyscyplinarnych. Oczywiście tu jest ta niezręczność, że on (Jaki - PAP) jest wiceministrem sprawiedliwości, ale to jest tylko niezręczność - nic więcej. On nie zrobił niczego takiego, co jest niedopuszczalne z punktu widzenia prawa, z punktu widzenia dopuszczalnych zachowań obywateli przed sądem" - powiedział Kaczyński, komentując sprawę na niedzielnym briefingu.
Jak mówił: "Istnieje taka instytucja konstytucyjna, która się nazywa immunitetem materialnym. To znaczy, że poseł występujący jako poseł na mównicy nie może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej (...) niezależnie od wszelkich innych okoliczności. Nawet Sejm nie ma prawa zwolnić tutaj sądów, prokuratury od tego ograniczenia. To jest immunitet, można powiedzieć, absolutny. Dlaczego on istnieje w bardzo wielu krajach i to od bardzo długiego czasu, niekiedy od XIX wieku. Dlatego żeby poseł
miał pełną swobodę, jeżeli chodzi o zabieranie głosu, żeby nie musiał obawiać się ludzi, którzy są od niego materialnie dużo silniejsi, mają pieniądze na lepszych adwokatów". - Tylko, że w Polsce mamy dość szczególną sytuację - otóż immunitet wobec pewnych posłów jest przestrzegany przez sądy, a wobec innych nie. Mój św. pamięci brat kiedyś, będąc prezydentem Warszawy, ale chodziło o sytuację, gdy był posłem i immunitet go ochraniał, był sądzony w sprawie wytoczonej mu w trybie
prywatno-skarbowym przez nieżyjącego już dzisiaj biznesmena, o którym zresztą w swoim przemówieniu nawet nie wspomniał. I ten proces w pierwszej instancji przegrał, tj. został skazany na jakieś porozumienia, żeby nie stracić stanowiska prezydenta miasta. Sąd po prostu uznał, że prawo nie obowiązuje - wskazał Kaczyński. I podkreślił: "Musi obowiązywać zasada równości. To nie może być tak, że w Polsce sądy robią, co chcą, raz uznają, że jest tak, raz uznają, że jest tak".
Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Zbigniew Ziobro podkreślił, że z relacji, które do niego dotarły, wynika, iż sędzia była stronnicza i ograniczała możliwość wypowiedzi pozwanego, czyli posła Jakiego, i jego pełnomocnika. "Każdy Polak, kiedy znajdzie się w sądzie i uzna, że traktuje się go inaczej niż jego przeciwnika procesowego, ma prawo wystąpić z wnioskiem o wyłączenie sędziego. I poseł Jaki skorzystał z przysługujących mu praw" – podkreślił minister.
Ziobro poinformował, że będzie się domagał, by "przebieg rozprawy został upubliczniony". Przypomniał, że do Ministerstwa Sprawiedliwości codziennie trafiają setki listów ze skargami. „Ze smutkiem przyjmuję, że są to listy ludzi skarżących się na arogancję i brak bezstronności sędziów w ich sprawach” - tłumaczył.
Szef MS wskazał, że we wszystkich europejskich krajach istnieje gwarancja swobody wypowiedzi dla posła na mównicy parlamentu. "Żaden sąd bez zgody parlamentu nie może takiego posła rozliczać ze słów, które wypowiedział. To samo jest w parlamencie USA, Francji, Włoch, Niemiec, Wielkiej Brytanii czy innych krajach" - wymienił.
- Święta zasada brzmi, że nikt parlamentarzysty za ujawnienie patologii z mównicy sejmowej nie pociąga do odpowiedzialności bez zgody parlamentu – dodał szef MS.
W ocenie Ziobry "sędzia, która zajmowała się sprawą Patryka Jakiego, udawała, że nie wie o tej zasadzie". "W sposób oczywisty dopuściła się rażącego złamania prawa i standardów obowiązujących we wszystkich państwach demokratycznych, i bez zgody parlamentu chciała oceniać zasadność jego wypowiedzi" - wskazał
Zdaniem szefa resortu sprawiedliwości takich standardów sądy przestrzegają jednak wobec posłów Platformy Obywatelskiej, PSL, Nowoczesnej czy lewicy. „Od 1989 roku sądy, nie mając zgody parlamentu, zawsze pozwy tego typu odrzucały. Gdzie więc teraz ta równość wobec prawa się podziała?” - pytał minister Ziobro.
Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki poinformował w piątek, że złożył wniosek o postępowanie dyscyplinarne wobec sędzi, która prowadzi cywilny proces o ochronę dóbr osobistych, wytoczony mu przez posła PO Roberta Kropiwnickiego. Chodzi o słowa Jakiego, które padły pod koniec stycznia z mównicy sejmowej - że Kropiwnicki prowadzi w swoim mieszkaniu agencję towarzyską.
Podczas piątkowej rozprawy Jaki powołał na publikację piątkowego "Super Expressu", w której przytoczono zeznania jednej z kobiet przesłuchanych przez legnickich śledczych. Przyznała ona, że w mieszkaniu Kropiwnickiego świadczyła usługi seksualne, ale na własny rachunek, nikt nie czerpał z tego korzyści. Jaki zwrócił uwagę sądowi, że wymaga to zbadania i złożył gazetę z publikacją jako wniosek dowodowy w sprawie.
Jaki podnosił przed sądem, że chroni go immunitet, a jego słowa padły z sejmowej mównicy i chociażby z tego względu nie powinien ponosić żadnych konsekwencji. Sędzia, której ukarania chce Jaki, odmówiła odrzucenia pozwu, uznając, że sprawa może być przedmiotem rozprawy w trybie cywilnym.
Wiceminister ocenił, że postawa sędzi była stronnicza. "Widać, że jest to, niestety, zemsta pani sędzi za krytykowanie sądów. Złożyłem wniosek o postępowanie dyscyplinarne wobec pani sędzi oraz by jednocześnie zbadać, w jaki sposób sprawę dostała ta akurat sędzia" - mówił wiceminister. Jak dodał, nie boi się, że będzie mu zarzucane ingerowanie w działanie sądów. Przypomniał, że zarówno konstytucja, jak i ustawa w sposób szczególny chroni posłów i ich wypowiedzi na forum Sejmu. (ks/pap)