Obrońcy wnieśli o wyłączenie sędziego SN od rozpoznania sprawy kasacyjnej z uwagi na powołanie sędziego przez Prezydenta RP na wniosek obecnej Krajowej Rady Sądownictwa. W ramach kasacji od wyroku sądu apelacyjnego podniesiono również zarzut orzekania w składzie sądu apelacyjnego przez sędziego powołanego na wniosek obecnej KRS. W odbiorze zewnętrznym mogłyby zatem powstać wątpliwości co do bezstronności sędziego w tym zakresie - stwierdzili obrońcy.
Czytaj też: Izba Karna SN: Antoni Bojańczyk źle powołany, nie powinien orzekać
Sąd Najwyższy wydając postanowienie szeroko omówił jednak problem niezawisłości sędziowskiej w kontekście historycznym i współczesnym. Sędzia Wiesław Kozielewicz, który był sprawozdawcą w tej sprawie Sąd Najwyższy ocenił, kiedy na gruncie prawa polskiego można mówić o rażącym naruszeniu prawa krajowego w procedurze nominacyjnej, a zatem o znaczeniu niezbędnego elementu testu sformułowanego w wyroku z 1 grudnia 2020 r. Wielkiej Izby ETPCz w sprawie Guðmundur Andri Ástráðsson przeciwko Islandii (skarga 26374/18). I na postawie tego wyroku Trybunał w Strasburgu bada możliwość zaistnienia naruszenia art. 6 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Sędzia Kozielewicz omówił też rozbieżności, jakie zarysowały się na tym tle w orzecznictwie, uwzględniając przy tym problematykę tzw. „wyroku nieistniejącego" (sententia non existens).
Niezawisły sąd i procedura
Niezależność sądów zakłada przede wszystkim oddzielenie organizacyjne i funkcjonalne sądownictwa od organów innych władz, tak aby zapewnić sądom pełną samodzielność w zakresie rozpoznawania spraw i orzekania (wyrok Trybunału Konstytucyjnego z dnia 14 kwietnia 1999 r., sygn. akt K 8/99, OTK 1999, nr 3 poz. 41). Oczywistym jest, że nie ma niezawisłego sądu orzekającego w konkretnej sprawie, gdy w jego składzie są sędziowie którzy nie są niezawiśli. Niezawisłość jest też niezbędnym warunkiem niezależności sądów.
Polega zaś na tym, iż sędzia działa wyłącznie w oparciu o prawo, zgodnie ze swoim sumieniem i wewnętrznym przekonaniem. Wśród gwarancji niezawisłości sędziowskiej wskazuje się np. wysokie wymagania kwalifikacyjne od kandydata na sędziego.
TK nie stwierdził wadliwości powołań przez Prezydenta
W przeszłości Trybunał Konstytucyjny kilkakrotnie kwestionował przepisy normujące postępowanie przed Krajową Radą Sądownictwa w przedmiocie przedstawienia kandydatów do pełnienia urzędu sędziego.
Czyta też: TK: Prawo traktatowe Unii Europejskiej jest sprzeczne z Konstytucją RP
Sędzia Kozielewicz nie uznaje za słuszną tezę, iż stwierdzenie przez Trybunał Konstytucyjny, wadliwości przepisów, które były stosowane przez Krajową Radę Sądownictwa w czasie wyłaniania kandydatów do pełnienia urzędu na stanowisku sędziego, skutkuje w konsekwencji wadliwością postanowień Prezydenta RP. Dlatego, że to groziłoby totalnym zdestabilizowaniem systemu wymiaru sprawiedliwości w Polsce.
- Pójście bowiem w tym kierunku mogłaby sprowadzać się do ustalenia, czy osoba powołana przez Prezydenta RP na stanowisko sędziowskie - w wypadku przyjęcia przez podmiot oceniający istnienia nieprawidłowości w procedurze nominacyjnej - w ogóle
jest sędzią - wskazuje sędzia sprawozdawca.
Delikt Konstytucyjny nie może chronić
SN wskazał, iż pojęcie niezawisłości w ujęciu ustalonym przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej – dalej powoływany jako TSUE, oznacza, gdy chodzi o aspekt zewnętrzny, że dany organ wypełnia zadania wymiaru sprawiedliwości w pełni autonomicznie, nie podlegając żadnej hierarchii służbowej, ani nie będąc podporządkowanym komukolwiek i nie otrzymując nakazów czy wytycznych z jakiegokolwiek źródła.
A także, że jest on w ten sposób chroniony przed ingerencją i naciskami zewnętrznymi mogącymi zagrozić niezależności osądu jego członków i wpływać na wydawane przez nich rozstrzygnięcia. Nie budzi wątpliwości, że gdy w składzie sądu znajdzie się osoba nieuprawniona do orzekania, wydane przez taki skład sądu rozstrzygnięcia są obarczone wadą prawną - przypomina sędzia Kozielewicz.
- Jasną jest rzeczą, że w demokratycznym państwie prawnym, jakim w myśl art. 2 Konstytucji RP jest Rzeczypospolita Polska, pojęciowo nie do przyjęcia jest, aby osoba, która została sędzią w wyniku przestępstwa lub popełnionego przez Prezydenta RP deliktu konstytucyjnego, mogła nadal wykonywać władzę wymierzania sprawiedliwości - pisze sędzia Kozielewicz. - Taka osoba, co oczywiste, powinna zostać złożona z urzędu sędziego wyrokiem sądu dyscyplinarnego, a rozstrzygnięcia sądowe wydane przez nią, wyeliminowane z obrotu prawnego. Jak słusznie mawiali rzymscy prawnicy ,z bezprawia nie rodzi się prawo”. W demokratycznym państwie prawnym, prawo nie może ochraniać sytuacji wytworzonych z działań przestępczych.
Budowanie autorytetu sądu
Sąd przypomniał, że instytucja wyłączenia sędziego w równej mierze służy zapewnieniu realnej bezstronności sądu, jak i umacnianiu autorytetu wymiaru sprawiedliwości przez usuwanie choćby pozorów braku bezstronności.
W realiach rozpoznawanej sprawy, wystarczające są okoliczności które w odbiorze społecznym mogą budzić wątpliwości co do bezstronności sędziego. Kierując się tym przekonaniem Sąd Najwyższy wyłączył sędziego SN od udziału w rozpoznaniu sprawy
kasacyjnej oznaczonej sygnaturą. Uczestnicząc bowiem w jej rozpoznaniu, jako sędzia sprawozdawca, musiałby rozstrzygać, co do sygnalizacji zawartej w piśmie obrońców skazanych.
Obrońcy podnieśli w niej, że sąd apelacyjny, który wydał wyrok z 13 lutego 2020 r., zaskarżony kasacją Rzecznika Praw Obywatelskich, był nienależycie obsadzony, gdyż zasiadała w nim osoba, która została powołana przez Prezydenta RP na urząd sędziego na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa ukształtowanej na zasadach określonych w ustawie z dnia 8 grudnia 2017 r. o zmianie ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa oraz niektórych innych ustaw.
Te same powody wyłączenia dotyczą sędziego SN Motuka. I dlatego nie może on orzekać w sprawie tych samych zarzutów, które i jego dotyczą jako sędziego powołanego w wadliwej procedurze.
Nie wszystkie orzeczenia TK są wiążące
Sprawę skomentował sędzia Jarosław Matras z Izby Karnej SN:
- Nie zgadzam się z argumentacją w uzasadnienia postanowienia SN wydanego przez sędziego Kozielewicza co do oceny "ważności” wyroku TK o sygnaturze U2/20. Natomiast zgadzam się z tezą tam zawartą, że nie każdy wyrok Trybunał u Konstytucyjnego jest wyrokiem, o którym mowa w art. 190 Konstytucji. Orzeczenie wydane w dniu 3 listopada 2021 r. przez Wiesława Kozielewicza ma natomiast silną wymowę, w tym znaczeniu, że nie każde orzeczenie TK jest bezwzględnie wiążące. Przypomnę, że my taką tezę postawiliśmy w postanowieniu I KZ 29/21 z 16 września, wskazując, iż z uwagi na wcześniejsze i stwierdzone naruszenia Konstytucji w zakresie obsady Trybunału, nie możemy uznać orzeczenia w sprawie U 2/20 jako orzeczenia, o którym mowa w art. 190 ust. 1 Konstytucji - dodaje sędzia Matras.
Warto podkreślić, że sędzia Kozielewicz w swoim postanowieniu w kwestii istnienia orzeczeń TK nawiązuje również do poglądu wypowiedzianego swego czasu w publikacji fachowej przez Kamila Zaradkiewicza, który obecnie jest Sędzią SN. Zatem w tym zakresie – takiego poglądu prawnego – to uzasadnienie postanowienia w tym fragmencie mnie cieszy, albowiem aprobuje on pogląd prawny wypowiedziany w postanowieniu SN w sprawie I KZ 29/21.
Sygnatura akt IV KO 86/21, postanowienie Izby Karnej z 3 listopada 2021 r.