O organizacji "Duma i Nowoczesność" głośno zrobiło się, gdy w lesie nieopodal tego miasta w zeszłym roku odbyły się "obchody" 128. rocznicy urodzin Adolfa Hitlera, sfilmowane ukrytą kamerą przez dziennikarzy TVN24.
Wcześniej natomiast, bo pod koniec 2016 r. organizacja opublikowała w internecie serię naklejek z nieprzyzwoitymi i obraźliwymi napisami stylizowanymi na znaki zakazu. Obrazki przedstawiały m.in. dwa ludziki w pozycji sugerującej seks analny i były opatrzone napisem: "Zakaz pedałowania, homoseksualiści wszystkich krajów, leczcie się". Policja ustaliła, że naklejki opublikował lider stowarzyszenia.
Sąd Rejonowy w Wodzisławiu Śląskim w kwietniu 2017 roku umorzył sprawę. Uznał, że rysunki "przez część odbiorców mogą zostać uznane za nieprzyzwoite", ale umieszczenie ich w internecie nie wypełnia znamion wykroczenia, gdyż "internet nie jest miejscem publicznym".
Z argumentacją sądu rejonowego nie zgodził się Sąd Najwyższy. - SN podziela stanowisko, że w rozumieniu art. 141 Kodeksu wykroczeń, internet jest miejscem publicznym - powiedział sędzia SN Andrzej Ryński. Jak dodał, internet stanowi "pewną przestrzeń", w której zamieszczone są określone treści, zaś jeśli na stronę internetową każdy może wejść, to jest to "miejsce publiczne".
Rzecznik Praw Obywatelskich, który skierował do SN kasację w tej sprawie przypomniał w niej, że przepis Kodeksu wykroczeń - art. 141 - stwierdza, że "kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1,5 tys. zł albo karze nagany".
- Następstwem wykładni językowej terminu internet musi być uznanie, że strona internetowa jest miejscem publicznym w rozumieniu art. 141 Kw. W orzecznictwie SN wyraźnie wskazuje się, że miejsce publiczne jest miejscem dostępnym dla nieokreślonej liczby osób i że może być nim także internet - stwierdził Marek Łukaszuk, dyrektor zespołu prawa karnego w Biurze Rrzecznika Praw Obywatelskich.
Dyrektor przypomina, że RPO w pełni identyfikuje się też z poglądem Trybunału Konstytucyjnego, który we wrześniu 2015 r. stwierdził, że za miejsce publiczne w myśl Kodeksu wykroczeń należy uznać także internet.
- Dzisiejszy wyrok wspiera dotychczasowe orzecznictwo. Ma też swoisty walor edukacyjny. Tym rozstrzygnięciem sąd wypełnia swoją rolę, określoną w ustawie o SN, a dotyczącą kształtowania orzeczeń sądów powszechnych, nie tylko w tej konkretnej sprawie - mówi dyr. Marek Łukaszuk. (ks/pap)