Na 76 kolumnach wspierających budynek Sądu Najwyższego architekci umieścili 86 paremii prawniczych, które wybrał zespół pracujący pod kierownictwem profesora Witolda Wołodkiewicza. W rezultacie każdy sędzia orzekający w tym budynku ma pod ręką ściągę na wypadek, gdyby nie wiedział jak postąpić.

Nikt nie może być sędzią we własnej sprawie

W centralnym punkcie, tuż obok wejścia głównego, umieszczono paremię „Nemo est iudex in propria causa” (nikt nie może być sędzią we własnej sprawie). To jedna z podstawowych gwarancji uczciwego procesu, w którym sąd rozpatrujący sprawę musi pozostawać bezstronny. Jeśli bezstronność sędziego budzi wątpliwość powinien wyłączyć się, a jeśli tego nie zrobi powinien zostać wyłączony od orzekania w sprawie. Np. zgodnie z art. 40 par. 1 pkt.  1 KPK do obligatoryjnego wyłączenia sędziego dochodzi wtedy „gdy sprawa dotyczy sędziego bezpośrednio”. Jeśli zasada ta zostanie złamana, wyrok musi zostać uchylony, a sędzia, który go wydał, naraża się na śmieszność. Jesteśmy przekonani, że zwykła przyzwoitość nakazuje, by podobna zasada obowiązywała w życiu publicznym. Innymi słowy: gdy przed sądem opinii publicznej rozpatrywana jest jakaś sprawa nikt, kto ma interes w jej rozstrzygnięciu, nie powinien jej przesądzać, zwłaszcza powołując się na autorytet wynikający ze stanowiska zajmowanego w wymiarze sprawiedliwości.

 

Cena promocyjna: 67.5 zł

|

Cena regularna: 75 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: zł


Kto ma interes, nie powinien orzekać

Do takiego przekonania doprowadziło nas oświadczenie pani Małgorzaty Manowskiej przedstawiającej się jako I Prezes Sądu Najwyższego, która oświadczyła, że sędzia, który nie chce postępować zgodnie ze złożonym ślubowaniem, powinien odejść ze służby. A każdy sędzia przed objęciem stanowiska ślubuje uroczyście służyć wiernie Rzeczypospolitej Polskiej, stać na straży prawa, wypełniać sumiennie obowiązki sędziego, wymierzać sprawiedliwość zgodnie z przepisami prawa, bezstronnie według sumienia, dochować tajemnicy prawnie chronionej, a w postępowaniu kierować się zasadami godności i uczciwości (art. 67 par. 1 USP). W tym miejscu należy dodać, że każdy polski sędzia jest sędzią europejskim.

Czytaj: Pierwsza prezes SN krytycznie o podważaniu statusu nowych sędziów>>

Na pierwszy rzut oka oświadczenie pani Małgorzaty Manowskiej winno wzbudzić powszechną akceptację. Jednak nie w kontekście w jakim słowa te zostały wypowiedziane.  Bowiem pani Małgorzata Manowska skierowała je do prawidłowo powołanych sędziów, którzy uchylają orzeczenia wydane przez osoby, które – tak jak ona do SN - zostały powołane na stanowiska sędziowskie na wniosek upolitycznionej KRS. Rzecz w tym, że oświadczenie pani Małgorzaty Manowskiej, przedstawiającej się jako I Prezes SN, zostało skierowane do sędziów orzekających zgodnie ze złożonym ślubowaniem.

Wizja sprawiedliwości postawiona na głowie

Zgadzamy się z prof. Marcinem Matczakiem, że w kwestii praworządności jako obywatele jesteśmy dezinformowani przez funkcjonariuszy obecnej władzy, których wizja sprawiedliwości postawiona jest na głowie. Słowa pani Małgorzaty Manowskiej są tego najlepszym przykładem. Z krajowych orzeczeń SN i NSA, oraz orzeczeń TSUE wynika wprost, że wadliwie powołana KRS nie daje gwarancji niezależności od polityki (pani Małgorzata Manowska została powołana na stanowisko sędziego SN w dniu 10 października 2018 r na wniosek wadliwie powołanej KRS).

Jeśli obecnie działająca KRS jest organem niekonstytucyjnym, to jej rekomendacje nie mają mocy prawnej. Właśnie dlatego w Izbie Karnej SN zapadło orzeczenie, z którego wynika, że konieczność dochowania standardu rzetelnego procesu wymaga uchylania zaskarżonych orzeczeń wydawanych przez nieuprawnionych do tego sędziów. Zatem zgodnie z diagnozą prof. Marcina Matczaka jest zupełnie odwrotnie, niż mówi pani Małgorzata Manowska: ze służby powinni odejść nie ci sędziowie, którzy uchylają orzeczenia wydawane przez wadliwie powołanych sędziów, tylko ci, którzy mimo wadliwego powołania, nadal orzekają.  

Pierwsza prezes wadliwie powołana

I w takich okolicznościach przyrody pani Małgorzata Manowska postanowiła zostać sędzią we własnej sprawie. Wszak jej sytuacja jest analogiczna do sytuacji tych, których postanowiła bronić, czyli tych wszystkich sędziów, którzy – tak jak ona – zostali wadliwie powołani. Pani Małgorzata Manowska była aktywnym politykiem dobrej zmiany, pełniąc funkcję wiceministra sprawiedliwości i dyrektora KSSiP. A na sędziego SN została rekomendowana przez wadliwie powołaną KRS. Gdyby orzekała, jej orzeczenia powinny być uchylane. Jako osoba wadliwie powołana do SN, nie powinna zostać powołana na stanowisko I Prezesa SN. Do tego dodać należy Zgromadzenie Ogólne sędziów SN wybrało innego kandydata na to stanowisko.

Zasłaniając się powagą urzędu, którego nie powinna sprawować, pani Małgorzata Manowska stara się legitymizować swój status prawny. Składając wyżej opisane oświadczenie, broni osób znajdujących się w analogicznym co ona położeniu. A prawda, której pani Małgorzata Manowska nie chce dostrzec jest taka, że to nie „starzy” tylko „noekaeresowi” sędziowie postępują sprzecznie ze złożonym ślubowaniem.

Manowska odpowiada za niezawieszenie Izby Dyscyplinarnej

Już po oświadczeniu pani Małgorzaty Manowskiej TSUE wydał postanowienie nakładające na Polskę karę miliona euro dziennie za każdy dzień funkcjonowania Izby Dyscyplinarnej. Te pieniądze trzeba będzie kiedyś zapłacić i mamy nadzieję, że prokuratura niebawem postawi pytanie jak taką sytuacje należy zakwalifikować z punktu widzenia prawa karnego i kto za to odpowiada? I wtedy zaczną się tłumaczenia typu to nie ja, to kolega.  Póki co, Izba Dyscyplinarna wchodzi w skład SN, a za to co się dzieje w Sądzie Najwyższym odpowiada I Prezes. Oj trudno jej będzie logicznie odpowiedzieć na pytanie: dlaczego dopuściła pani do funkcjonowaniu organu, którego działalność była zabroniona? Dlatego mamy dla pani Małgorzaty Manowskiej podpowiedź jak pójść w zaparte: przecież będąc powołaną na stanowisko sędziego SN wadliwie, bo na wniosek niekonstytucyjnej KRS i nie będąc tak naprawdę I Prezesem SN, nic nie mogłam zrobić! Bardzo jesteśmy ciekawi dalszego rozwoju tej historii.

Czytaj: TSUE: Milion euro kary dziennie za niezawieszenie Izby Dyscyplinarnej>>

Autorami felietonu są adwokaci:
Jacek Dubois 

Jacek Dubois

i Krzysztof Stępiński

Krzysztof Stępiński