Beata Sawicka przyjęła łapówkę. Niby wszystko jasne, była zbrodnia, powinna być kara. Jednak prof. Andrzej Zoll pyta w tym kontekście o udział CBA w nakłonieniu posłanki do tego czynu. Dowody są dość jednoznaczne, wiec posłanka już ponosi konsekwencje tego co zrobiła i czeka ja zapewne proces przed sądem. Również partia, z ramienia której zasiadała w parlamencie i miała kandydować na następną kadencję, ponosi tego polityczne skutki. Komentuje - Krzysztof Sobczak.
Zażarty spór toczy się także wokół roli, jaką odegrało w tej sprawie Centralne Biuro Antykorupcyjne. Sprawa nie jest jednoznaczna, a pytania o zakres prowokacji stosowanych przez służby specjalne pojawiły się także po nieudanej akcji CBA wobec Andrzeja Leppera. Dla prowokacji jako metody wykrywania przestępstw jest akceptacja zarówno na gruncie prawa, jak i w opinii publicznej. Jest jednak też spór o sposób, czas i zakres jej stosowania. Według prof. Andrzeja Zolla, byłego prezesa Trybunału Konstytucyjnego i rzecznika praw obywatelskich, a teraz szefa Katedry Prawa Karnego na UJ, istotne jest ustalenie, czy pani Sawicka przejawiała pewne skłonności do popełnienia przestępstwa, czy też została do tego nakłoniona. - Dlatego ważne jest, jaki był pierwszy krok i kto go zrobił - mówi prof. Zoll.
Jego zdaniem prowokację można stosować tylko wtedy, gdy są dowody na popełnienie przestępstwa. - Nie może być natomiast stosowana do badania czyichś postaw, tego, czy ktoś jest zdolny do popełnienia przestępstwa - twierdzi były rzecznik praw obywatelskich. Bardziej obrazowo można ten problem zilustrować przy pomocy neutralnego przykładu. Otóż kierowcy wiedzą, że po drogach jeżdżą takie nieoznakowane samochody policji drogowej, które śledzą (często też nagrywają) zachowania kierowców. Jadą np. za przekraczającym dozwoloną prędkość samochodem, mierzą radarem jego "osiągnięcia" i jeśli dochodzi do naruszenia prawa, zatrzymują kierowcę, przedstawiają dowody i proponują mandat.
Przy takim przebiegu akcji, nic policjantom nie możemy zarzucić. Czy jednak tak samo byśmy ją oceniali, gdyby taki nieoznakowany policyjny samochód prowokował kierowcę do szybszej jazdy? Wszyscy jeżdżący po polskich drogach znają te sytuacje, gdy ktoś z tyłu na nas "najeżdża", miga światłami, sugerując że blokujemy drogę. My wtedy przyspieszamy, a ten wystawia "koguta" i mówi: mam cię! Wykroczenie było, ale czy tylko jego sprawca zawinił? W przypadku łapówki wręczonej posłance Sawickiej i nieudanej akcji wobec Andrzeja Leppera CBA pokazało wiele nagrań, ale na ich podstawie nie można jeszcze stwierdzić, jaka była kolejność zdarzeń. Czy najpierw zaistniało przestępstwo lub zaawansowane przygotowania do niego, czy też CBA chciało sprawdzić czyjąś odporność na pokusę. Odporność posłanki Sawickiej okazała się niska, ale każdy z nas powinien siebie zapytać, czy w takiej sytuacji byłby twardy jak skała. Wypada mieć nadzieję, że dojdzie jeszcze kiedyś do poważnej dyskusji o tym, jak daleko w takim sprawdzaniu obywateli demokratycznego państwa mogą się posuwać służby specjalne.
Gdzie są granice prowokacji?
Beata Sawicka przyjęła łapówkę. Niby wszystko jasne, była zbrodnia, powinna być kara. Jednak prof. Andrzej Zoll pyta w tym kontekście o udział CBA w nakłonieniu posłanki do tego czynu. Sprawa nie jest jednoznaczna, a pytania o zakres prowokacji stosowanych przez służby specjalne pojawiły się także po nieudanej akcji CBA wobec Andrzeja Leppera.