Firmy pożyczkowe walczą też z mitami, które narosły wokół tej branży, głównie z przekonaniem o niejasnych ofertach i o tym, że nie sprawdzają zdolności kredytowej swoich klientów.
– My nie zbieramy depozytów, pożyczamy własne pieniądze. Gdyby więc firma pożyczkowa nie badała, czy konsument może oddać pieniądze, dla każdej takiej firmy mogłoby się zakończyć to katastrofą. – mówi Loukas Notopoulos, prezes zarządu Vivus Finance i członek zarządu Związku Firm Pożyczkowych.
Według niego kolejnym mitem jest przedstawianie firm pożyczkowych jako nietransparentnych, a zasady, według których działają - jako niejasne. Notopoulos mówi, że wszystkie firmy skupione w Związku Firm Pożyczkowych mają ofertę skierowaną do konsumenta internetowego, dlatego odpowiedzi na wszystkie pytania są zamieszczone na ich stronach internetowych.
– Dodatkowo wspieramy proces decyzyjny konsumenta poprzez call center, czaty, wysyłanie umów w formie mailowej, w formie papierowej. Zatem ten zarzut, że działamy nie informując, jakie są opłaty, jakie są produkty, które sprzedajemy, jest jednym z tych mitów – mówi Notopoulos Agencji Informacyjnej Newseria.
Najwięcej kontrowersji budzi jednak rzeczywiste oprocentowanie krótkoterminowych pożyczek, które w skali roku sięgać może nawet kilku tysięcy procent. Prezes Vivus Finance podkreśla, że roczny okres przeliczeniowy – Rzeczywista Roczna Stopa Oprocentowania – jest w tym przypadku nie na miejscu.
– My udzielamy pożyczek na 30 dni – tłumaczy. – Zaproponowaliśmy już jakiś czas temu jako branża firm pożyczkowych online, Rzeczywistą Miesięczną Stopę Oprocentowania, która mogłaby pokazać konsumentom, ile w rzeczywistości to kosztuje. Jeżeli klient bierze od nas 1 tys. złotych i oddaje 1140 zł to RMSO wynosi 14 proc.
Notopoulos jest przeciwny ustanowieniu nadzoru nad firmami pożyczkowymi. Ministerstwo Finansów chce dać takie uprawnienia Komisji Nadzoru Finansowego i wprowadzić jednocześnie maksymalny limit kosztów kredytów. Zdaniem prezesa Vivus Finance, branża doskonale sama się reguluje.
– Samoregulacja wskazuje, że my, szefowie firm pożyczkowych, nie chcemy oddawać komuś innemu swojej wolności gospodarczej. Nie chcemy, żeby ktoś inny pokazywał nam, jak prowadzić ten biznes – przekonuje. – My jesteśmy w stanie tak sterować branżą, tak zarządzać biznesem, żeby to był biznes bezpieczny dla wszystkich interesariuszy. To jest ważne słowo, bo interesariuszami, częściami naszego biznesu nie są tylko nasi właściciele i my, ale głównie nasi klienci.
Firmy pożyczkowe nie chcą państwowego nadzoru
Firmy pożyczkowe przekonują, że nie potrzebują nadzoru ani odgórnego ograniczania kosztów kredytu. Według nich w przypadku krótkoterminowych pożyczek sprawdzi się wprowadzenie miesięcznej miary kosztu kredytu zamiast obecnie obowiązującej rocznej.