Sprawa ma związek ze sprawą wyprowadzenia z wrocławskiej kasy SKOK 12 mln zł przy pomocy fikcyjnych spółek. Zarzuty karne postawiono dwóm prawnikom i prezesowi tych spółek, którzy posługiwali się sfingowanymi umowami. W operacji przejęcia od komorników tych wyłudzonych pieniędzy uczestniczył Marcin Dubieniecki. Prokuratura zajęła w kancelarii ojca Dubienieckiego dokumenty dotyczące tej sprawy. Okazało się, że gdy Marcin Dubieniecki w imieniu figuranta zabiegał u komorników, by przekazali pieniądze zajęte w SKOK, nie miał przez pewien czas pełnomocnictwa. W jakim więc charakterze występował? - pyta "Gazeta Wyborcza", która opisuje tę historię. - Też chcielibyśmy wiedzieć - mówi gazecie Paweł Rochowicz, rzecznik NRA.
Wątpliwości w tej sprawie wzbudza także m.in. to, że część z odzyskiwanych pieniędzy (750 tys. zł) wpłynęła na konto Dubienieckiego. - Adwokat może żądać przelania na własne konto tylko pieniędzy związanych z kosztami postępowania - mówi Andrzej Malicki, dziekan Okręgowej Rady Adwokackiej we Wrocławiu. I zastanawia się, jaki charakter miał ten przelew.
Ani Marcin Dubieniecki, ani jego ojciec, nie chcieli rozmawiać z dziennikarzami o tej sprawie.
Źródło: Gazeta Wyborcza 7.02.2011.