Marcin Dubieniecki zasłynął swoją piracką jazdą i problemami z drogówką. Pod koniec października Dubieniecki został zatrzymany w Sopocie przez policję. Podczas jazdy rozmawiał przez telefon i nie miał zapiętych pasów. Otrzymał mandat i punkt karny. Okazało się jednak, że na swoim koncie ma już 33 punkty. Tymczasem już po zebraniu 24 punktów trzeba ponownie zdać egazmin na prawo jazdy.
Opisał to "Fakt", na którego stronie internetowej rozgorzała wtedy dyskusja na ten temat. Włączył się do niej sam Dubieniecki, który najpierw stwierdził, że "jeśli ma się dobry samochód, to nietrudno nazbierać 24 punkty", a potem jeszcze dopisał, że nie martwi się tym i będzie nadal jeździł, bo razydenturę innego państwa i drugie prawo jazdy. Jednak rzecznik policji wyjaśnił, że utrata prawa jazdy Polsce oznacza także niemożność korzystania z tego zagranicznego. Wygląda na to, że ten wtkład z zkaresu prawa drogowego dotarł do adwokata Dubienieckiego.
Czytaj także: Dubieniecki sobie kpi, a adwokatura śpi