Konferencja "Los kobiet uchodźczyń - problemy i sytuacja kobiet uchodźczyń w Polsce" odbyła się w Sejmie w ramach cyklu spotkań "Sejm przyjazny kobietom". Jej uczestnicy mówili m.in. o przemocy wobec dziewcząt, które zmuszane są do aranżowanych przez rodzinę małżeństw, przedłużających się procedurach uzyskania statusu uchodźcy.
Aleksandra Chrzanowska ze Stowarzyszenia Interwencji Prawnej oceniła, że straż graniczna często wśród uchodźców zatrzymywanych na granicy nie identyfikuje ofiar przemocy, wśród których są ofiary tortur, kobiety, które doświadczyły przemocy seksualnej, osoby w stanie silnego stresu pourazowego. W efekcie - dodała - osoby te trafiają do ośrodków detencyjnych (zamkniętych), w których panuje reżim i warunki podobne do więziennych. Natomiast zgodnie z prawem w ośrodkach detencyjnych - jak zaznaczyła - nie umieszcza się osób małoletnich bez opieki, niepełnosprawnych i domniemanych ofiar przemocy. Chrzanowska powiedziała też, że sądy bardzo często odmawiają zwolnienia z ośrodka detencyjnego. "Czasami udaje się je wywalczyć, ale są to miesiące starań" - zaznaczyła.
Chrzanowska oceniła, że często stanu zdrowia psychicznego nie traktuje się jako zagrożenia życia. Opowiedziała historię kobiety, która w ośrodku detencyjnym przebywała po pierwszej próbie samobójczej. Jak powiedziała, sąd uznał, że kobieta nadal może przebywać w warunkach detencji m.in. na podstawie rozmowy, jaką z kobietą odbyła psycholog, nie znająca języka uchodźczyni. Według Chrzanowskiej, psycholog zaproponowała podczas wywiadu z kobietą skorzystanie z internetowego translatora wyszukiwarki google. Chrzanowska podkreśliła, że w ośrodkach detencyjnych nie ma dostępu do opieki psychologicznej. "Detencja dla tych osób to tortura" - mówiła.
Zaznaczyła też, że do ośrodków detencyjnych nie powinny trafiać kobiety w ciąży i dzieci niezależnie od tego, czy mają opiekę, czy nie. Zaznaczyła, że w ośrodkach otwartych uchodźcy mogą poruszać się swobodnie, mogą opuszczać jego teren.
O przedłużających się procedurach związanych ze uzyskaniem statusu uchodźcy w Polsce mówiła Karolina Rusiłowicz z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Podkreśliła, że chociaż Konwencja genewska nie mówi bezpośrednio o prześladowaniu ze względu na płeć, to w orzecznictwie często jest ono kwalifikowane jako prześladowanie ze względu na przynależność do grupy społecznej. Powiedziała, że wobec ofiary przemocy postępowanie powinno być prowadzone przy zachowaniu szczególnych środków: w obecności psychologa, tłumacza, w terminie wyznaczonym w zależności od stanu zdrowia osoby i jeśli jest taka potrzeba w miejscu jej pobytu.
Rusiłowicz mówiła o losie dwóch kobiet, które do Polski trafiły z Afryki. "Jedna z pań trafiła do Polski przypadkiem, wyrzucona z samochodu przemytników. Była wielokrotnie poddawana przemocy seksualnej, fizycznej. Na jej ciele były ślady po ranach rytualnych. Kobieta w swoim kraju ukrywała się, uciekła przed groźbą obrzezania" - mówiła. Podkreśliła, że stwierdzono u niej silny stres pourazowy, napady lękowe. "Podczas przesłuchania kobieta dostała napadów duszności, hiperwentylacji, zeznania zostały dokończone w formie pisemnej" - powiedziała. Dodała, że procedura dotycząca przyznania jej statusu uchodźcy trwa ponad dwa lata, podczas których kobieta żyje w niepewności i stresie. "Dwa miesiące temu organ, dążąc do szybszego załatwienia sprawy, zarządził kolejne przesłuchanie, które skończyło się wezwaniem karetki" - powiedziała Rusiłowicz.
Katarzyna Przybysławska z Centrum Pomocy prawnej im. Haliny Nieć podkreśliła, że przemoc domowa może być formą prześladowania kwalifikowaną przez Konwencję genewską. "Jeśli ofiara przemocy domowej nie otrzymuje pomocy ze strony państwa, może ubiegać się o status uchodźcy" - powiedziała Przybysławska. Dodała, że coraz częściej przemoc domowa w orzecznictwie postrzegana jest jako forma tortur. Jak oceniła, wynika to m.in. z tego, że jest związana z celowym działaniem, zamiarem sprawcy.
Przedstawicielka Urzędu ds. cudzoziemców Renata Kurdek poinformowała, że w Polsce przebywa 3070 uchodźców, z czego 800 osób to kobiety powyżej 15. roku życia. "Wiek określony jest na 15 lat, gdyż zdarza się, że dziewczęta w tym wieku i młodsze wbrew swej woli, za zgodą rodziców, wydawane są za mąż. Te przypadki są zgłaszane jako przemoc związana z płcią. Są one trudne do wykrycia, gdyż śluby rodzice bardzo często ukrywają" - dodała.
Emina Ragipović z fundacji Kultury bez granic zaznaczyła, że zgodnie z Koranem nie można udzielić kobiecie małżeństwa wbrew jej woli. "Tradycja małżeństw z małoletnimi wbrew ich woli szkodzi islamowi. Te przypadki trzeba eliminować" - powiedziała. Podkreśliła, że przewodniczący gminy wyznaniowej w Warszawie nie zgadza się na takie małżeństwa i takie przypadki można do gminy wyznaniowej zgłaszać.
Kurdek powiedziała, że w ub. roku stwierdzono dziewięć przypadków przemocy w ośrodkach dla uchodźców, a w pierwszym półroczu tego roku 13. "Nie oznacza to wzrostu przypadków przemocy, ale zwiększa się ich wykrywalność. Przy współpracy kobiet udało się doprowadzić do aresztowania dwóch sprawców przemocy" - podkreśliła. Dodała, że w Warszawie na Targówku wydzielony jest ośrodek dla samotnych kobiet i kobiet z dziećmi dla 146 osób. Jak powiedziała Kurdek, najwięcej uchodźców pochodzi z krajów b. ZSRR - Czeczeni, Inguszeti, ostatnio sporo osób z Gruzji. (PAP)
kno/ as/ gma/