Jak mówią w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" Elliott Portnoy, Joseph Andrew, oznacza to, że firma nie ma siedzib, dominującej kultury czy flagi, która powiewałaby nad firmą. - Zależało nam przede wszystkim na tym, aby Dentons był tam, gdzie są nasi klienci. W Polsce jesteśmy największą polską kancelarią, w Chinach największą chińską kancelarią, w Kanadzie kanadyjską itd. To brzmi jak bardzo prosta formuła, ale żadna kancelaria wcześniej tak nie funkcjonowała. Inne są „skądś" i wprowadzają swoją politykę do innych państw, wysyłając tam swoich specjalistów i wprowadzając własne standardy. My nie wysyłamy prawników do innych państw, my mamy najlepszych prawników na miejscu. Rozumieją i najskuteczniej spełniają potrzeby klientów. I to jest fundament naszego sukcesu również tu, w Warszawie - czytamy w wywiadzie.
Szefowie Dentons dodają, że policentryzm stał się dla nich tak ważnym narzędziem, zarówno kulturowym jak i organizacyjnym, przede wszystkim dlatego, że spodobał się ich klientom. Więcej>>
Źródło: Rzeczpospolita / Autor: Weronika Tokaj