Dziś każdy może wpisać na listę nierzetelnych dłużników ekipę remontową, która wzięła zaliczkę i zignorowała umowę, albo eksmałżonka, który nie płaci alimentów. Nawet ciotkę, która pożyczyła od nas przy świadkach 10 tys. zł, ale udaje, że o tym nie pamięta. Pozwala na to ustawa o udostępnianiu informacji gospodarczej, która weszła w życie 13 czerwca 2010 roku.
Do tej pory prawo do ujawniania danych swoich dłużników miały tylko firmy, czyli np. banki, firmy telekomunikacyjne czy energetyczne, spółdzielnie mieszkaniowe. Przeciętny Kowalski nie miał prawa upubliczniać nazwisk swoich dłużników.
Z danych Krajowego Rejestru Długów, InfoMonitora oraz Europejskiego Rejestru Informacji Finansowej – czyli trzech firm, które prowadzą w Polsce takie listy – wynika, że ponad 5 tys. Polaków upubliczniło dane nierzetelnych dłużników, a ok. 1 tys. z nich odzyskało już swoje pieniądze. Większość czekała na zwrot długów nie dłużej niż 12 dni od momentu wpisu.

 

 Źródło: Gazeta Prawna