Perspektywy dla firm windykacyjnych są bardzo dobre. W najbliższych latach przy możliwym wzroście stóp procentowych raty kredytobiorców wzrosną, a część z nich nie będzie w stanie spłacać wyższych zobowiązań. Mogą one trafić do firm zarządzających wierzytelnościami. Według ostatniego raportu NBP o stanie rynku mieszkaniowego zagrożone długi stanowią już ponad 10 mld zł.
– Szacujemy, że w ciągu pierwszych trzech kwartałów 2014 r. na rynek trafiło już około 11 mld zł wierzytelności, widzimy 2-3-miliardowy wzrost w stosunku do 2013 r. Szacujemy, że cały 2014 r. zamknie się podażą na poziomie 15 mld zł – podkreśla w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Paweł Szewczyk, prezes zarządu Kredyt Inkaso, spółki zarządzającej wierzytelnościami.
Jak podaje Konferencja Przedsiębiorców Finansowych, zrzeszająca firmy windykacyjne, już po I kw. 2014 r. wartość obsługiwanych wierzytelności wynosiła 51,35 mld zł i była wyższa o prawie 30 mld zł w stosunku do ostatniego kwartału 2010 roku. 32,66 mld zł stanowiło zadłużenie zarządzane przez fundusze sekurytyzacyjne.
– Większość wierzytelności oferowanych na sprzedaż to długi konsumenckie. Są one niezabezpieczone z okresem przeterminowania od dwóch do czterech lat. To taki rynkowy standard, który my ocenimy według wskaźnika DPD [liczba dni zaległości w spłacie – red.]. Im jest ten wskaźnik krótszy, tym wierzytelność oceniana jest jako ciekawsza z punktu widzenia inwestycyjnego – tłumaczy prezes zarządu Kredyt Inkaso.
Jak podaje BIG InfoMonitor i BIK, we wrześniu 2014 r. łączny konsumpcyjny dług wyniósł 41,55 mld zł. Problemy ze spłatą należności miało 2,38 mln osób, zatem średnio na dłużnika przypada ponad 17 tys. zł, choć 2/3 osób jest zadłużonych na nie więcej niż 5 tys. zł. Co piąta nieoddana złotówka pochodziła ze Śląska (7,8 mld zł).
Drugą istotną częścią rynku są wierzytelności korporacyjne, dotyczące zarówno małych, jak i większych przedsiębiorstw.
– W przypadku kolejnej grupy, czyli wierzytelności hipotecznych, w 2014 r. to była pewna nowość, ponieważ był to pierwszy rok, kiedy te wierzytelności w tak masowej skali zaczęły trafiać do sprzedaży – mówi Szewczyk.
Na rynku w ubiegłym roku Getin Bank sprzedał 1 mld zł (wartość dla banku wraz z odsetkami to 1,7 mld zł) wierzytelności za 340 mln zł. 44 proc. złych długów stanowiły wierzytelności hipoteczne (ok. 0,7 mld zł). Z kolei 16 grudnia spółka Kruk SA poinformowała w komunikacie o podpisaniu z bankiem BZ WBK umowy, której „przedmiotem jest nabycie portfela wierzytelności zabezpieczonych hipoteką oraz zastawem rejestrowym o łącznej wartości nominalnej wynoszącej 443 mln zł za cenę w wysokości 70,2 mln zł”.
Podobne transakcje mogą coraz częściej mieć miejsce. NBP podaje, że na koniec 2013 r. wartość zagrożonych kredytów hipotecznych, a więc potencjalnie przeznaczonych na sprzedaż, przekroczyła 10 mld zł (spośród 336 mld zł całości hipotecznej ekspozycji kredytowej).
– Wzrost popularności sprzedaży wierzytelności przez banki wynika z kilku czynników. Po pierwsze, fundusze sekurytyzacyjne i w ogóle same przepisy o sekurytyzacji motywują banki do sprzedaży, ponieważ banki korzystają w ten sposób z tarczy podatkowej. Po drugie, to naturalny proces czyszczenia bilansów bankowych – wymienia Paweł Szewczyk.
Trzecim powodem jest specjalizacja i wysoki poziom zaawansowania firm windykacyjnych i zarządzających wierzytelnościami. Według Szewczyka patrząc na organizację procesów likwidacji portfeli NPL (wierzytelności nieregularnych), firmy windykacyjne i zarządzające wierzytelnościami lepiej ściągają należności niż banki.
– Polska na tle Europy Środkowo-Wschodniej wyróżnia się dojrzałością rynku, szczególnie dojrzałością banków w oferowaniu wierzytelności do sprzedaży według pewnej wystandaryzowanej procedury – mówi Szewczyk. – Jako firmy windykacyjne jesteśmy w stanie przewidzieć tryb, w jakim bank będzie sprzedawał wierzytelności, znamy to i możemy się do tego przygotować.
W jego ocenie w innych krajach rynki są na innym etapie rozwoju, nie dysponują szerokim spektrum narzędzi do likwidacji przeterminowanych portfeli, m.in. sądem elektronicznym dostępnym w Polsce. Takie rynki jak bułgarski, rumuński czy rosyjski są na wcześniejszym etapie rozwoju, a transakcje ze względu na brak pewnej standaryzacji często odbywają się ad hoc.
– W Polsce wierzytelności są oferowane w stosunkowo późnym okresie przeterminowania, zwykle po 2-4 lata. Z kolei jeżeli porównamy to z rynkami innych krajów, to na przykład jesteśmy w stanie kupować w Rosji wierzytelności o okresie przeterminowania od 90 do 180 dni, a w Rumunii – od 180 do 360 dni. To pokazuje, że tam banki wcześniej decydują się na sprzedaż tych wierzytelności – ocenia Paweł Szewczyk.
Coraz więcej długów trafia na sprzedaż
W pierwszych trzech kwartałach 2014 r. na rynek trafiło już około 11 mld zł wierzytelności. Branża szacuje, że cały 2014 r. zamknie się podażą na poziomie 15 mld zł. Większość wierzytelności oferowanych na sprzedaż to długi konsumenckie.