Ma on pretensje do radcy prawnego Leszka D., że źle prowadził jego sprawę o 200 tys. zł zapłaty za nadwykonania w ramach tego kontraktu. Twierdzi, że gdyby nie błędy pełnomocnika, to by ją wygrał. Takiej też kwoty zażądał teraz od prawnika, kancelarii prawnej, której jest on wspólnikiem, i PZU, w którym Leszek D. jest ubezpieczony od odpowiedzialności cywilnej.
Sporną kwestią było odebranie prac, tymczasem pełnomocnik przedłożył w pozwie kserokopie protokołów odbioru oraz dziennika budowy, ale ich nie poświadczył (jak tłumaczył – ponieważ nie widział oryginałów).
Nie przekonał sądu. – Pełnomocnik popełnił ewidentne błędy, ale w procesie o odszkodowanie powód musi wykazać związek przyczynowy tych błędów ze szkodą, czyli przegraniem sprawy – powiedziała sędzia Ewa Kaniok.
Zdaniem SA powód przegrałby sprawę, nawet gdyby były oryginały i zeznawali zgłoszeni świadkowie. Dokumenty i podpisy dotyczyły bowiem prac wykonawcy, a nie podwykonawcy – którym był Janusz N. SA dysponował na szczęście szerokim uzasadnieniem wyroku z tamtej sprawy i niejako dokonał powtórnej oceny tamtego pozwu.
Sygnatura akt I ACa 1186/10
Źródło: Rzeczpospolita