Wniosek o badanie złożył obrońca Janusza S., mecenas Maciej Zubek; zwracał uwagę, że jego klient nie jest zdolny do „sensownego uczestniczenia” w rozprawie. Podkreślił, że Janusz S. jest pod wpływem środków uspokajających, a od czasu wypadku znajduje się pod opieką poradni psychiatrycznej. „Stan zdrowia zawsze ma wpływ na to, co się będzie działo na sali rozpraw. Oskarżony musi mieć pełną kontrolę nad tym, co się dzieje” – powiedział obrońca.
Wnioskowi nie sprzeciwiał się prokurator Jacek Boda. „(…) Brak sprzeciwu nie oznacza jednak poparcia. Rzecz w tym, aby postępowanie toczyło się z zachowaniem wszelkich zasad i należycie były chronione interesy oskarżonego. Miał on prawo złożyć taki wniosek” – wyjaśnił.
Przeciwny wnioskowi był mecenas Szymon Śleziak - pełnomocnik trzech rodzin ofiar oraz trzech osób rannych w wypadku. Śleziak mówił dziennikarzom, że Janusz S. został kompleksowo zbadany w postępowaniu przygotowawczym. „Jego stan zdrowia nie uniemożliwia udziału w procesie” – powiedział.
Sędzia Wojciech Paluch przychylił się do wniosku oskarżonego i nakazał powołanie biegłych, którzy orzekną, czy Janusz S. może uczestniczyć w procesie. Zażądał także przedłożenia sądowi pełnej dokumentacji leczenia oskarżonego. Odroczył rozprawę do 18 kwietnia.
Do wypadku doszło 28 marca ub. roku. Górnicy z kopalni "Mysłowice-Wesoła" wracali z pracy busem. W Przybędzy w pojazd uderzył wózek do przewozu drewna ciągnięty przez ciężarówkę, którą kierował Janusz S. Prokuratura w akcie oskarżenia zarzuciła S., że umyślne naruszył zasady bezpieczeństwa, gdyż zestaw, który prowadził, był w złym stanie technicznym. Kierowca jechał także zbyt szybko, przez co wózek stracił stabilność toru ruchu, zjechał na przeciwległy pas ruchu i zderzył się z prawidłowo jadącym busem. Na miejscu zginęło sześciu pasażerów oraz kierowca. Ósma osoba zmarła w szpitalu. 10 osób zostało rannych. Janusz S. został zatrzymany tuż po wypadku; był trzeźwy. Grozi mu do 8 lat więzienia.
Akt oskarżenia objął też diagnostę stacji badania pojazdów - Romana Sz., który w październiku 2011 r. dopuścił do ruchu uszkodzony wózek. Prokuratorzy wyszczególnili, że pojazd miał "wadliwie wykonane spawania pęknięć ramy, zużyte opony, niesprawny układ hamulcowy i brak świateł obrysowych". Grozi mu kara od grzywny do dwóch lat więzienia.Sędzia Paluch wyjaśnił, że jeśli Janusz S. nie będzie mógł uczestniczyć w procesie, sprawa Romana Sz. zostanie wyłączona do osobnego postępowania i trafi do Sądu Rejonowego w Cieszynie.