- Nie wyobrażam sobie czegoś takiego jak aplikacja uniwersytecka, mogłoby się pojawić ewentualnie coś w rodzaju kursu lub studium. I nie byłoby niczym innym, jak jedynie kolejną z pozaaplikacyjnych ścieżek przystąpienia do egzaminu zawodowego - mówi.
I dodaje, że nawet gdyby uczestnicy szkoleń na uniwersytetach zostali zobowiązani do współpracy z klinikami prawa, nie zastąpiłoby to praktyki w kancelarii. Byłby to bowiem pewien rodzaj praktyki, ale w bardzo ograniczonym zakresie. Zupełnie pominięta byłaby praktyka związana z zastępstwem procesowym, co jest kwestią fundamentalną dla osoby wykonującej zawód adwokata lub radcy prawnego. Więcej>>
B. prezes KRRP: pomysł na aplikacje uniwersyteckie to próba podziału rynku
Mam wrażenie, że w tym pomyśle na aplikacje uniwersyteckiej chodzi o odbieranie samorządom wyłączności i o pieniądze płacone przez aplikantów za szkolenie, czyli o podział rynku - mówi radca prawny Dariusz Sałajewski, b. prezes Krajowej Rady Radców Prawnych.