Pochodząca z Kędzierzyna-Koźla Magda jest niesamowitą osobą. Mimo że nie widzi, skończyła prawo, a potem fantastycznie poradziła sobie z egzaminem na aplikację. Komisja oceniająca ją była zachwycona poziomem jej wiedzy. Później zdobywała wprawę pod okiem doświadczonego adwokata. Niejednokrotnie można ją było zobaczyć, jak z białą laską śmiga po opolskich ulicach, jakby zupełnie nie zwracała uwagi na swą niepełnosprawność.
Przeszła wszystkie wymagane szkolenia, wypełniła dokumenty. Od września, dzięki wsparciu rodziców, wynajmuje również lokal. - By mi przy ocenie nie zarzucono, że nie jestem przygotowana do rozpoczęcia działalności - zaznacza Magda. Ubiegając się o dotację, przygotowała biznesplan, a planowane wydatki były konsultowane z doradcą finansowym. - Który pracował również w ramach tego projektu. Nie zakwestionował żadnej pozycji, nie poradził, bym jakieś wydatki zmniejszyła - opowiada adwokatka.
Ale przy kolejnej ocenie dostała zaledwie 62,5 pkt i środków na otwarcie kancelarii jej nie przyznano. Za to wpisano na listę rezerwową. - I tym samym zamknięto mi drogę do odwołania się od decyzji oceniających. To kuriozalne - denerwuje się. Jacek Suski, dyrektor opolskiego WUP-u, tłumaczy, że nie dla wszystkich starczyło pieniędzy, dlatego ci, którzy znaleźli się na liście rezerwowej, nie mieli szans na odwołanie. - Takie są wytyczne z ministerstwa, nie nasze - mówi.
Więcej "Gazeta Wyborcza Opole"