- Nie mam najmniejszych wątpliwości, że od mniej więcej 2005 roku pozycja Adwokatury Polskiej ulega stałemu osłabieniu. Przyczyn tego stanu rzeczy jest kilka. Są to przyczyny zarówno zewnętrzne, jak i wewnętrzne. Do przyczyn zewnętrznych zaliczyć należy, niesioną politycznym przesłaniem, deregulację zawodu adwokata. Ta z pozoru słuszna i pożądana przez społeczeństwo idea nie do końca była chyba przemyślana przez ustawodawcę. Wskutek czego, bez oglądania się na postulaty samorządu adwokackiego, członkiem palestry może zostać każdy. Bez względu na to, czy ma predyspozycje do wykonywania tego zaszczytnego zawodu zaufania publicznego pisze adwokat na łamach "Rzeczpospolitej".
I dodaje, że o ile sama idea szerszego dostępu do zawodu jest zasadna, o tyle nikt (ustawodawca) nie zastanawiał się, zmieniając zasady dostępu do zawodu, jakie realne skutki taka zmiana wywoła. Naturalną konsekwencją tych zmian jest radykalny wzrost liczby osób wykonujących zawód adwokata. Zwolennicy deregulacji przyklasną i powiedzą, że właśnie o to chodzi. Jednak nie wiem, czy zdają sobie sprawę z tego, że po pierwszym zauroczeniu przyjdzie czas refleksji. Bezrobocie. Tysiące nowych adwokatów i radców prawnych nie będzie miało pracy. Dość wspomnieć, że w 2013 roku egzamin adwokacki zdało 1927 osób, a egzamin radcowski 
3506 osób.

Więcej>>>