Czytaj: Irlandzki sąd spyta unijny trybunał, czy w Polsce jest praworządność>>
Rozmowa z Jackiem Trelą, prezesem Naczelnej Rady Adwokackiej
Krzysztof Sobczak: W informacjach o pytaniu skierowanym przez irlandzki sąd do Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie praworządności w Polsce na czoło w sposób oczywisty wybiło się nazwisko sędzi, która o tym zdecydowała. Ale w tle jest adwokat, który taki wniosek zgłosił. Czy jako polski patriota ma pan za złe irlandzkiemu koledze, że postawił w tak trudnej sytuacji nasze państwo?
Jacek Trela: Nie patrzę na to w kategoriach patriotyzmu i ewentualnego działania na szkodę Polski, ponieważ adwokat ma przede wszystkim występować w obronie interesów swojego klienta. Musi podjąć wszelkie działania na jego rzecz, również zakwestionować takie sprawy, które w jego ocenie mogą zagrażać interesom tego klienta. Nie ma więc nic niestosownego we wskazaniu wad w polskim wymiarze sprawiedliwości, które mogą utrudnić przeprowadzenie uczciwego procesu.
Wady jego zdaniem, czy obiektywne?
To jest jego ocena i on ma prawo na jej podstawie składać w sądzie wnioski. On ma nawet obowiązek to podnieść, natomiast zobiektywizuje to sąd, a w tym przypadku Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, do którego zwrócił się irlandzki sąd.
A gdyby teraz jakiś organ, na przykład minister sprawiedliwości zwrócił się do samorządu adwokackiego o ogłoszenie apelu do irlandzkich i innych europejskich adwokatów, by nie zgłaszali takich wniosków, bo z polskim wymiarem sprawiedliwości jest wszystko dobrze, to byłby pan za takim apelem?
Nie, ponieważ to byłby apel do adwokatów, by nie podejmowali wszystkich dostępnych działań w interesie ich klientów.
Racja, ale często adwokaci podejmują takie działania nawet wtedy, gdy podstawy do tego są wątłe, bo chcą wykorzystać wszystkie możliwości. Ale w tym przypadku przedstawiciele polskich władz, w tym szefowie ministerstwa sprawiedliwości ogłaszają, że zapytanie irlandzkiego sądu jest bezpodstawne, bo w polskich sądach nie dzieje się nic złego. A ci zagraniczni sędziowie i adwokaci to nie rozumieją istoty tych zmian.
Ministrowie mogą tak twierdzić i "dawać odpór". Ich prawo i ich obowiązek przekonywać, że to co robią jest dobre. Niech wyjaśniają, niech tłumaczą. Premier Mateusz Morawiecki w tym celu spotkał się niedawno z szefem i wiceszefem Komisji Europejskiej, którym wręczył "białą księgę" objaśniającą istotę i sens zmian w polskim wymiarze sprawiedliwości. Może to da efekty. Inni członkowie rządu też mogą to robić. Jeśli rząd jest przekonany, że zmiany w wymiarze sprawiedliwości nie zagrażają prawom podsądnych, to niech przekonuje do tego organy Unii Europejskiej, rządy innych państw, a także sędziów i adwokatów.
Każdy niech robi to, co do niego należy, ale niech też uznaje prawo adwokatów z innych państw do formułowania takich pytań, jak to zadane przez irlandzkiego adwokata sądowi, który z kolei podzielił te wątpliwości i skierował zapytanie do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Zaskoczył pana ten wniosek irlandzkiego adwokata i decyzja sądu?
Nie zaskoczył, bo to wcześniej czy później musiało się stać. W Irlandii lub gdzieś indziej. Już prawie rok temu na Kongresie Prawników Polskich w Katowicach przewidywał to Koen Lenaerts, prezes Trybunału Sprawiedliwości UE, który mówił właśnie o tym, że Polska jest w systemie prawa europejskiego i nie da się wyjąć z niego jednego kraju. Jak podkreślał, to miałoby negatywny wpływ nie tylko na interesy Polaków, ale także na obywateli innych państw członkowskich. Nie ma na to zgody ze strony społeczności europejskiej - podkreślał. Albo wszyscy uczestniczą w tym systemie, albo będzie on ulegał destrukcji.