Masowość oszustw związanych z zatrudnieniem pokazuje wyraźnie, że w wysokości pozapłacowych obciążeń pracy kryje się jeden z fundamentalnych problemów polskich przedsiębiorców i polskiej gospodarki. Najprostszym sposobem uniknięcia opodatkowania pracy jest po prostu praca "na czarno" – bez podpisanej umowy, bez rejestrowania pracy. Zatrudnianie pracowników "na czarno" ma jednak wiele wad, stąd bywa przez przedsiębiorców wykorzystywane niechętnie, w niektórych tylko branżach i najczęściej w odniesieniu do pracowników tymczasowych.
Zatrudnienie "na czarno"
Przede wszystkim, zatrudnienie "na czarno" powoduje duże ryzyko w trakcie kontroli. Wytłumaczenie się organowi kontrolnemu z nielegalnego pracownika jest trudne, choć nie niemożliwe. Pracodawca i pracownik pracujący „na czarno” często obniżają ryzyko podpisując umowę o pracę bez wypełnienia pól dotyczących daty. W razie kontroli pracodawca po prostu wpisuje bieżącą datę jako datę podpisania umowy, stwarzając w ten sposób pozory, że pracujący na czarno pracownik został dopiero co zatrudniony. Stąd zatrudnienie "na czarno" ma zazwyczaj miejsce w branżach, w których ryzyko skutecznej kontroli jest minimalne, np. w sektorze rolniczym, w branży budowlanej (budownictwo jednorodzinne i rekreacyjne), czy w usługach typu "rodzinnego", jak sprzątanie, opieka do dzieci i in. "Na czarno" pracują bardzo często obcokrajowcy, których praca jest tańsza niż praca polskich pracowników.
Zaniżanie wysokości wynagrodzenia
W przypadku pracowników stałych, pracujących w zakładzie przedsiębiorcy znacznie częściej stosowane są innego rodzaju oszustwa, polegające na deklarowaniu zaniżonej wysokości faktycznego wynagrodzenia. Zazwyczaj odbywa to się w ten sposób, że do umowy o pracę wpisywana jest kwota niższa niż faktycznie wypłacana. W przypadku osób o niskim wynagrodzeniu – zbliżonym do pensji minimalnej – zaniżenie odbywa się najczęściej poprzez wpisanie do umowy o pracę części etatu. Oba sposoby są zresztą często łączone.
Ukrywanie wysokości obrotu
Według BCC, zdarzają się sytuacje, w których nieuczciwy podatnik nie ma możliwości ukrycia rzeczywistego poziomu obrotu. Dotyczy to głównie przypadków, w których odbiorca towarów lub usług kontroluje prawidłowość wystawionych przez podatnika faktur VAT. Poza tym oszustwa związane z zatrudnieniem mają jedną istotną wadę: przekazywanej "pod stołem" pensji nie można zaliczyć do kosztów uzyskania przychodu. W takich przypadkach może się zdarzyć, że u nieuczciwego podatnika – mimo wszystko – wystąpi duży dochód do opodatkowania i/lub podatek VAT do zapłacenia.
Fikcyjne koszty
W takich przypadkach najczęściej stosowaną metodą są fikcyjne koszty. Metodą najprostszą jest chałupnicza "produkcja" czy raczej podrabianie faktur. To metoda prosta lecz jednocześnie najbardziej ryzykowna. W trakcie kontroli często zdarza się, że organ kontrolujący przeprowadza tzw. "kontrolę krzyżową" u kontrahentów sprawdzanego podatnika. Jeżeli kontrola stwierdzi, że kontrahent nieuczciwego podatnika nie istnieje lub nie ma u niego żadnego śladu po rzekomej transakcji, oszustwo zostaje wykryte. Metoda ta sprawdza się za to dość dobrze w przypadku jednorazowych faktur na niewielkie kwoty. W takich przypadkach ryzyko przeprowadzenia kontroli krzyżowej jest minimalne.
Zakup kosztów
- Nieco bardziej wyrafinowanym oszustwem jest "zakup kosztów". W Polsce istnieje wiele tysięcy przedsiębiorców, którzy mają straty podatkowe. Istnieje również rynek spółek ponoszących straty. Najprostszym sposobem zarobienia na spółce przynoszącej straty jest właśnie "sprzedaż kosztów". Polega to na tym, że spółka przynosząca straty (a więc niepłacąca podatków) wystawia fakturę VAT na fikcyjne usługi – najczęściej reklamowe, doradcze, najem, remonty i naprawy etc. Ponieważ spółka wystawiająca fakturę ma stratę, zaewidencjonowanie przychodu w pełnej wysokości nie spowoduje obowiązku zapłaty podatku - powiedział Mirosław Barszcz, ekspert BCC. Według niego, "nabywca" kosztów płaci w gotówce wystawiającemu część kwoty widniejącej na fakturze (10-20 proc.). Po transakcji ma fakturę VAT wystawioną prawidłowo przez realnie istniejący podmiot. Organom kontrolnym bardzo trudno zweryfikować po fakcie taką transakcję, zwłaszcza jeśli dotyczy ona usług takich jak np. druk i dystrybucja ulotek reklamowych – wystarczy dobrze spisana umowa, kilka przykładowych egzemplarzy ulotek w archiwum podatnika i możliwość udowodnienia oszustwa staje się bardzo trudna.