Tę historię znają już wszyscy, którzy interesują się gospodarką i finansami: Cypr przyjął niedawno plan stabilizacji systemu bankowego i finansów rządowych. Aby mógł skorzystać z pakietu 10 mld euro oferowanych w ramach pomocy przez członków UE i Europejski Bank Centralny oraz Międzynarodowy Fundusz Walutowy, musi sam znaleźć 13 mld euro. W praktyce oznacza to, iż Cypr powinien podnieść podatki, przeprowadzić restrukturyzację Bank of Cyprus, zlikwidować Laiki Popular Bank. Od posiadaczy dużych depozytów władze wyspy mają zebrać około 11 mld euro. Nikozja ma wyprzedać również znaczną część rezerw złota i pozyskać w ten sposób około 400 milionów euro. Na spełnienie warunków uzyskania pożyczki ratunkowej ma czas do 2018 r. Obecnie gospodarka wyspy jest w recesji, bezrobocie wynosi ok. 15 proc.
Za przyczynę problemów Cypru można uznać duże zaangażowanie rozrośniętego sektora bankowego w papiery dłużne Grecji i greckich banków. Laiki Bank stracił w 2011 r. aż 12,2 proc. (5 mld USD) swoich aktywów, Bank of Cyprus 3,6 proc. (1,7 mld USD). Wartość bilansów banków cypryjskich stanowiła około 7 proc. wartości PKB – wynika z danych Europejskiego Banku Centralnego.
Eksperci – między innymi Ian Traynor z „The Guardian” - niezwłocznie zwrócili uwagę, że wśród członków UE są kraje z równie mocno rozrośniętym sektorem bankowym - mowa o Malcie (bilanse banków stanowią 8 proc. PKB) oraz Luksemburgu (23 proc.).
W reakcji na wypowiedzi ekspertów minister finansów Malty zapewnił w artykule dla „The Malta Times”, że jego kraj nie jest zagrożony tego rodzaju problemami, a szef banku centralnego Malty Josef Bonnici podkreślił, że banki z jego wyspy mają ograniczoną ekspozycję na papiery wartościowe innych krajów i są minimalnie zagrożone stratami na tego rodzaju aktywach. Natomiast minister spraw zagranicznych Luksemburga Jean Asselborn zwrócił uwagę, że nikomu nie przeszkadza rozrośnięty przemysł w Niemczech i nikt nie widzi w tym zagrożenia.
Jest jednak kilka niepokojących faktów, w głównej mierze dotyczących Malty. Zadłużenie tego kraju
w ostatnich latach zdecydowanie wzrosło: z poziomu 60 proc. PKB w styczniu 2009 r. do 72 proc. w styczniu 2013 r. Niezależnie od tego, Bank of Valletta, jeden z trzech największych na wyspie, ledwo spełnia wymogi wypłacalności. Niektórzy przypominają też, że Malta już miała w swojej historii poważne problemy z sektorem finansowym. W 1973 r. miał miejsce na tej wyspie tzw. „run na banki”, czyli próba podjęcia pieniędzy przez niemal wszystkich klientów w przybliżeniu w tym samym czasie.
Z kolei Luksemburg zaskakuje liczbą aktywów banków - są 22 razy większe od rocznego PKB księstwa, podczas, gdy w przypadku Cypru były tylko ośmiokrotnie większe.
Niektórzy eksperci uspokajają i tłumaczą, że są duże różnice między Cyprem, a Maltą i Luksemburgiem. – Banki maltańskie i luksemburskie w ostatnich latach przynoszą zyski i mają dodatnie stopy zwrotu na aktywach w odróżnieniu od banków cypryjskich, co pokazują dane Międzynarodowego Funduszu Walutowego – podkreśla Zsolt Darvas, analityk think-tanku Breugel. – Ponadto ilość pożyczek niespłacanych w terminie nie wskazuje na to, że zyskowność banków z Malty i Luksemburga może w najbliższym czasie zmaleć – dodaje Darvas. Wskazuje, że w przypadku Cypru było wyraźnie widać pogarszanie się sytuacji: w I kwartale 2011 r. niespłacane pożyczki stanowiły 6 proc. portfela cypryjskich banków, rok później już 11 proc., a w III kwartale 2012 r. aż 16 proc.. W przypadku maltańskich banków od trzech lat stanowią one około 8 proc portfela, a w przypadku luksemburskich - zaledwie 1 proc.
Jak jednak twierdzi mec. Robert Nogacki, właściciel Kancelarii Prawnej Skarbiec, zajmującej się obsługą prawną zamożnych klientów: - Tylko 8 proc. aktywów luksemburskich banków jest w rękach instytucji krajowych. Reszta to aktywa instytucji z kapitałem zagranicznym. W przypadku Cypru aktywa banków krajowych stanowiły 71 proc.. Cypr nie mógł więc liczyć na wsparcie od wielkich spółek-matek dla lokalnie działających banków, w odróżnieniu od Luksemburga. Ponadto, banki luksemburskie są bardzo zachowawcze w udzielaniu kredytów i bardzo trudno jest tu uzyskać inne finansowanie, niż klasyczny kredyt lombardowy udzielany pod zastaw aktywów złożonych w banku, co minimalizuje ekspozycję banku na ryzyko kredytowe. Sytuacja banków maltańskich jest gorsza – mówi mec. Nogacki – ale i w tym wypadku trudno na chwilę obecną wskazać „zapalnik”, który miałby spowodować załamanie systemu bankowego, podobne do tego, którego doświadczyły banki cypryjskie na skutek inwestycji w Grecji.
Wszystko wskazuje na to, że Luksemburg i Malta najprawdopodobniej nie będą Cyprem-bis i utrzymają swój status bezpiecznych przystani dla pieniędzy bogatych ludzi i międzynarodowych korporacji.
Portal Skarbiec.Biz – największy, niezależny serwis o prawie, finansowaniu i gospodarce.