Z najnowszych badań Biblioteki Narodowej wynika, że w 2020 r. przynajmniej jedną książkę w całości lub fragmencie przeczytało 42 proc. badanych. Jest to najlepszy wynik od sześciu lat.  Cały czas przeważa wersja papierowa książek. 45 proc. czytelników książki kupuje, jedna trzecia pożycza od znajomych, mniej więcej tyle samo dostaje je w prezencie. Z bibliotek korzysta natomiast 23 proc.

Jak wynika z badania, zauważalny jest relatywnie wysoki odsetek czytelników korzystających z książek udostępnianych w formie streamingu w ramach opłaty abonamentowej (28 proc.). Najczęściej czytana jest tzw. literatura sensacyjno-kryminalna (24 proc.), popularna (20 proc.), ale też biografie, wspomnienia czy książki historyczne dotyczące XX wieku (19 proc.).

 

Konieczna ustawa o ochronie książek

Raport Biblioteki Narodowej zbiegł się w czasie z przedstawieniem przez Polską Izbę Książki (PIK) projektu ustawy o ochronie rynku książki. Organizacja zaprasza teraz do konsultacji dokumentu. Uwagi można przesyłać na adres biuro@pik.org.pl do 18 maja 2021 r. 

Nowa ustawa ma określić zasady sprzedaży detalicznej książki oraz prawa i obowiązki wydawcy, importera oraz sprzedawcy końcowego związane z ustalaniem ceny detalicznej książki. Jak tłumaczą autorzy projektu, celem ustawy ma być zapewnienie właściwej ochrony książki jako dobra kultury, służącego rozwojowi intelektualnemu i kulturalnemu jednostki, zapewnienie dostępności i urozmaicenia dostępnej oferty czytelniczej. Chodzi też o zagwarantowanie podstawowych warunków służących rozwojowi czytelnictwa i kształtowaniu właściwych postaw czytelniczych.

 

Będzie jednolita cena książki

Przed wprowadzeniem książki do obrotu wydawca i importer będą zobowiązani do ustalenia jednakowej ceny książki. Znajdzie się ona na okładce książki. Obok pojawi się też miesiąc i rok wprowadzenia książki do obrotu.

Polska Izba Książki proponuje, by jednakowa cena książki obowiązywała przez okres 12 miesięcy, licząc od pierwszego dnia miesiąca następującego po miesiącu, w którym wprowadzono tytuł do obrotu na terytorium Rzeczpospolitej Polski. W tym czasie księgarnie nie będą mogły stosować rabatów wyższych niż 5 proc. Za naruszenie przepisów o jednakowej cenie książki sprzedawcom będą groziły kary grzywny.

Wyjątkiem ma być sprzedaż książek m.in. dla instytucji kultury, uczelni, szkół. Sprzedawcy będą mogli stosować tu maksymalnie 20-proc. rabaty.

Jak tłumaczą autorzy projektu, regulacją ustawy nie objęto podręczników, materiałów edukacyjnych oraz materiałów ćwiczeniowych w rozumieniu ustawy o systemie oświaty, co jest uzasadnione ich szczególną pozycją na rynku książki. Z uzasadnienia do projektu ustawy wynika, że rynek podręczników jest regulowany przepisami z zakresu oświaty i wymaga dopuszczenia do użytku szkolnego przez właściwego ministra. Znaczna część podręczników objęta jest finansowaniem ze środków publicznych, co oznacza, że kwoty dotacji na poszczególne segmenty podręczników, materiałów edukacyjnych oraz materiałów ćwiczeniowych stanowią ceny maksymalne. W związku z powyższym uznano, że ten segment rynku książki można pozostawić poza regulacją niniejszej ustawy.

Obowiązek ustalenia jednakowej ceny książki nie będzie też miał zastosowania do książki:

  1. wydanej na zamówienie w łącznym nakładzie nieprzekraczającym 100 egzemplarzy w ciągu 12 miesięcy od daty wprowadzenia książki do obrotu na terytorium Rzeczpospolitej Polski,
  2. w wydaniu bibliofilskim, charakteryzującym się wysoką jakością wydania, o przeznaczeniu kolekcjonerskim i wydanej w numerowanym nakładzie nieprzekraczającym 500 egzemplarzy,
  3. artystycznej, której wydanie wymagało wykorzystania metod rękodzielniczych.

 

Cena promocyjna: 47.2 zł

|

Cena regularna: 59 zł

|

Najniższa cena w ostatnich 30 dniach: 53.1 zł


Tańsze książki na targach

Taniej książki będzie można kupić na targach. Projekt ustawy przewiduje bowiem, że sprzedawcy  będą mogli udzielać 15-proc. rabatów podczas sprzedaży książki w czasie trwających nie dłużej niż cztery dni targów książki, podczas których książki do sprzedaży oferuje co najmniej 10 niezależnych sprzedawców końcowych. Jednolita cena okładkowa nie będzie dotyczyła też książek uszkodzonych. Autorzy projektu proponują, by książka posiadająca widoczne wady lub uszkodzenia mogła być sprzedawana po cenie niższej niż cena okładkowa pod warunkiem poinformowania nabywcy o wadach danego egzemplarza.

Polska Izba Książki tłumaczy, że podobne rozwiązania funkcjonują także w innych państwach Unii Europejskiej, m.in. w Niemczech, we Włoszech, Francji, Hiszpanii.

- Porządek konstytucyjny i prawny dopuszcza szczególne regulacje w odniesieniu do produktów  istotnych dla rozwoju społecznego. Podobnie na tę kwestię patrzy Unia Europejska. Książka niewątpliwie jest jednym z ważniejszych elementów edukacyjnych i rozwojowych – mówi serwisowi Prawo.pl, Maciej Ślusarek, adwokat, partner w kancelarii Leśnodorski, Ślusarek i Wspólnicy, autor projektu ustawy.

Nasz rozmówca podkreśla, że chodzi o jednakową cenę każdego nowego tytułu we wszystkich punktach sprzedaży i tylko przez okres pierwszych 12 miesięcy. Oczywiście każdy tytuł będzie miał inną cenę, zaproponowaną przez wydawcę.

- Tego rodzaju rozwiązanie przyjęły niektóre państwa już wcześniej. Co ciekawe – jak pokazują dane  – takie regulacje prowadzą długofalowo do obniżenia średniej ceny książki, bo wydawcy, mając stabilny rynek sprzedaży, mogą bezpieczniej planować i przyjmować ceny, które zachęcą czytelników – zaznacza mec. Ślusarek. Dodaje również, że w Wielkiej Brytanii po wycofaniu podobnej ustawy znacząco zmniejszyła się liczba księgarń. - A przecież one są często jedynym miejscem, w którym książkę można zobaczyć, dotknąć, przeczytać we fragmentach, spotkać się z autorem. Są istotnym elementem dla budowania dostępu do wiedzy i kultury. Czas o to zadbać, właśnie wprowadzając ustawę – kwituje Maciej Ślusarek.

Łukasz Jarocki z Instytutu Książki twierdzi natomiast, że założenia ustawy są słuszne, ale przy konkretnych rozwiązaniach prawnych trzeba wsłuchać się w głosy wszystkich zainteresowanych stron, w tym bibliotekarzy, księgarzy, dystrybutorów i… samych czytelników.

- Już pojawiają się obawy, że stała cena uderzy w grupę osób czytających najintensywniej. Poza tym musi zostać wprowadzony element państwowej kontroli przestrzegania tych regulacji, a to rodzi kolejne wydatki. Warto przypomnieć, że w ubiegłym roku Polska wystąpiła do Rady Unii Europejskiej o umożliwienie wprowadzenia do systemów podatkowych krajów UE preferencyjnej stawki 0 proc. VAT na książki i czasopisma. Jest już projekt nowelizacji nowelizacji dyrektywy VAT, który to uwzględnia. Jednocześnie trwają prace nad wdrożeniem nowego programu wsparcia dla branży księgarskiej. To konkretne działania, na które trzeba patrzeć globalnie – zaznacza Łukasz Jarocki.

 

Czy ustawa pomoże księgarniom?

PIK wskazuje także, że doświadczenia innych krajów pokazują, że ustawowa regulacja o jednakowej cenie książki doprowadziła do zachowania rozległej sieci księgarń stacjonarnych oraz wysokiego poziomu usług świadczonych przez księgarnie, dla których ten czynnik przy wyeliminowaniu czynnika cenowego stał się decydujący dla skutecznej konkurencji na rynku. Ponadto, księgarnie w państwach objętych regulacją cen książek nie muszą angażować znacznych środków w prowadzenie „wojen cenowych" z dyskontami, sklepami wielkopowierzchniowymi oraz sklepami internetowymi, skupiając się na przeznaczeniu części tych środków na utrzymanie szerokiej oferty wydawniczej oraz promocję czytelnictwa.

- Niewątpliwie propozycja PIK będzie przedmiotem sporu pomiędzy branżą wydawniczą z jednej strony, a księgarniami internetowymi czy dyskontami - z drugiej. Nie oceniając, po której stronie jest racja, należy podkreślić, że jeżeli proponowana ustawa miałaby wejść w życie, jej projekt wymagałby pogłębionych konsultacji, z uwzględnieniem interesów wszystkich zainteresowanych podmiotów, w tym również czytelników. Istotne jest, by nie wylać dziecka z kąpielą - zauważa dr Grzegorz Keler, adwokat w kancelarii SPCG. I podaje przykład, kiedy sprzedawcy często stosują stałe rabaty czy oferty specjalne przeznaczone dla określonych osób, np. stałych klientów. - Czy w takim przypadku zapłata przez klienta ceny niższej od okładkowej będzie niezgodna z prawem? Z projektu ustawy zdaje się wynikać, że tak - twierdzi. Dodaje jednak, że godziłoby to w czytelników korzystających z programów lojalnościowych i mogło obniżyć ich zainteresowanie czytelnictwem, co nie jest chyba zgodne z intencją wydawców.

Zdaniem dra Grzegorza Kelera, praktyka pokazuje, że regulacje dotyczące odgórnego narzucenia prywatnym podmiotom warunków handlowych spotykają się z różnymi, nieraz bardzo kreatywnymi sposobami ich obejścia. Taką możliwość może dawać np. przepis pozwalający na obniżenie ceny okładkowej dla książek posiadających widoczne wady lub uszkodzenia. Tego rodzaju wątpliwości pojawia się więcej i w toku ewentualnego procesu legislacyjnego ustawodawca powinien mieć je na uwadze.

Prace nad ustawą trwają już kilka lat. Pierwsza wersja projektu powstała na początku 2017 r. Dyskusja na ten temat toczy się jednak znacznie dłużej.

Zobacz również: 
PSL złożył projekt o jednolitej cenie książki >>
W Sejmie nie ma zgody na jednolite ceny książek >>

 

Opinia

Włodzimierz Albin, członek Rady Polskiej Izby Książki i prezes Wolters Kluwer Polska

Wczorajsza informacja, że według badań Biblioteki Narodowej w pandemicznym roku 2020 poziom czytelnictwa wzrósł do 42 proc. cieszy, ale nie powinna uspokajać naszych sumień. Dalej jest to prawie dwa razy mniej niż u niektórych naszych sąsiadów i nadal pod względem poziomu czytelnictwa jesteśmy w ogonie Europy. Jako państwo, jako obywatele i rodzice zawodzimy pod tym względem przyszłe pokolenia. Chyba nie  chcemy zostawić naszym wnukom kraju nieczytających nieuków. Jednym z elementów niezbędnych do naprawy tego stanu rzeczy jest uporządkowanie rynku książki. Projekt ustawy o ochronie rynku książki przedstawiony przez zrzeszającą wydawców i księgarzy Polską Izbę Książki jest krokiem w dobrym kierunku. Zbliża nasze rozwiązania prawne do tych, które sprawdziły się w wielu państwach europejskich, m.in. w Niemczech, Francji, Hiszpanii, Włoszech i wielu innych.

Dzięki 12 miesięcznemu moratorium na rabatowanie nowości wydawniczych, małe księgarnie mogą skutecznie konkurować z wielkimi sieciami i internetowymi monopolistami. Będą mogły przetrwać na rynku, będą mogły powstawać nowe,  wzbogacając krajobraz naszych miast i pozwalając na odrodzenie czytelnictwa w miejscach, gdzie od lat brak dostępu do książek. Istnienie zróżnicowanej sieci sprzedaży, w tym niezależnych księgarń, jest też warunkiem sukcesu nowych wydawnictw, młodych autorów i nowości wydawniczych. Bez tego nasza kultura będzie skazana na praktyki monopolistyczne promujące bestselery i na wykańczanie słabszych ekonomicznie podmiotów wojną cenową. Tak wygląda obecnie rzeczywistość księgarzy i wydawców.

Nie dajmy się zwieść populistycznym argumentom wielkich firm dystrybucyjnych, przede wszystkim internetowych, które swój sukces upatrują nie w dostarczeniu tańszej książki ale w doprowadzeniu do bankructwa księgarni koło naszego domu. Książki w naszym kraju są bardzo tanie, a po upływie rocznego moratorium, dalej będzie można je rabatować, jeśli ktoś będzie miał taką wolę i potrzebę. Dbajmy o książki.