58 proc. pytanych Polaków uważa, że rząd powinien zlikwidować przywileje emerytalne służb mundurowych, 46 proc. chce podniesienia składki emerytalnej płaconej przez rolników , przeciwne temu jest 37 proc., aż 69 proc. uważa, że trzeba zlikwidować przywileje emerytalne prokuratorów i sędziów. Z badania przeprowadzonego na reprezentatywnej grupie 1100 osób wynika też, że respondenci dla ograniczenia deficytu budżetowego są skłonni raczej zaakceptować likwidację OFE, niż podniesienie podatków. Uważa tak prawie 37 proc. badanych osób. Za podwyższeniem podatków opowiedziało się tylko 19 proc. Aż 75 proc. respondentów jest przeciwna zrównaniu wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn.
PKPP Lewiatan od dawna powtarza, że w przypadku starzejącego się społeczeństwa, którego kolejne pokolenia są mniej liczne od poprzednich, oszczędzanie na emeryturę jest koniecznością. W przeciwnym razie, albo emerytury będą niższe, albo kolejne pokolenia będą musiały płacić wyższe podatki. Oszczędzanie jest przejawem poczucia odpowiedzialności za przyszłość własną, następnych pokoleń i państwa.
Część repartycyjna systemu emerytalnego, czyli opierająca się na międzypokoleniowym zobowiązaniu i transferze dochodów za pośrednictwem ZUS, ma charakter gry o sumie zerowej: żeby emeryci otrzymali wyższe świadczenia, osoby pracujące muszą płacić wyższe podatki. Twierdzenie, że możemy mniej oszczędzać, a mimo to emerytury będą wyższe, może opierać się tylko na jednym założeniu: zmusimy następne pokolenia do płacenia wyższych podatków.
Część kapitałowa systemu emerytalnego, czyli opierająca się na gromadzeniu oszczędności w funduszach emerytalnych, tworzy wartość dodaną i zwiększa dochód do podziału: oszczędności gromadzone w funduszach emerytalnych zasilają przedsiębiorstwa, które dzięki temu więcej inwestują, szybciej zwiększają zatrudnienie i produktywność, a zwiększenie liczby pracujących i produktywności skutkuje wzrostem zarówno wynagrodzeń obecnie, jak i emerytur w przyszłości.
W Polsce poziom oszczędności i inwestycji jest zbyt niski aby szybko modernizować gospodarkę i tworzyć nowe wyżej produktywne miejsca pracy. W efekcie nie wykorzystujemy zasobów pracy - pracuje zaledwie 60 procent osób w wieku produkcyjnym. Nasza gospodarka szczególnie potrzebuje długoterminowych oszczędności, które służyłyby do finansowania długoterminowych inwestycji.
Jeżeli chcemy, aby wzrost gospodarczy był szybszy, a nasze wynagrodzenia i emerytury w przyszłości były wyższe, to powinniśmy zwiększyć oszczędności i inwestycje nawet za cenę ograniczenia wydatków publicznych i konsumpcji oraz utrzymać obecną wysokość składki do OFE.
Skoro nie ma jednak politycznej determinacji, aby ograniczyć wydatki publiczne i umożliwić utrzymanie oszczędzania na emeryturę w dotychczasowej skali, powinniśmy przynajmniej zadbać o to, aby te ograniczone oszczędności były efektywnie inwestowane, aby większa część środków OFE była inwestowana w akcje i obligacje przedsiębiorstw, a mniej w obligacje rządowe.
Obecna nowelizacja ustawy o organizacji i funkcjonowaniu funduszy emerytalnych podnosi limit zaangażowania w akcje, ale nie tworzy niezbędnych do tego warunków. Mimo, że inwestowanie w akcje wiąże się ze zwiększeniem zmienności wyników:
• nie ulega zwiększeniu dopuszczalne odchylenie od minimalnej stopy zwrotu,
• kara za nie osiągnięcie minimalnej stopy zwrotu pozostaje ogromna, a premia za jej przekroczenie znikoma,
• nie wprowadza się funduszy o polityce inwestycyjnej dostosowanej do wieku ubezpieczonego.
Mimo wprowadzenia zakazu akwizycji, co znacznie zwiększa znaczenie mechanizmu rozlosowania ubezpieczonych, którzy sami nie wybrali funduszu, zasady losowania nie ulegają zmianie, rozlosowani trafią do najmniejszych funduszy a nie do tych uzyskujących najwyższą stopę zwrotu, więc duże fundusze nie będą motywowane do większej efektywności.
Jednocześnie pojawiły się propozycje, których realizacja zmniejszyłaby znacznie efektywność.
Możliwość wyboru OFE lub ZUS ograniczyłaby korzyści jakie daje powszechność systemu: stabilność, ograniczenie indywidualnego ryzyka i - wbrew powszechnemu przekonaniu - niskie koszty.
Gospodarka potrzebuje długoterminowych inwestycji, a OFE dostarczają długoterminowego kapitału. Jeżeli fundusze emerytalne będą musiały liczyć się z odpływem klientów w czasie pogorszenia koniunktury, nie będą mogły prowadzić tak efektywnej i długoterminowej polityki inwestycyjnej jak obecnie. Pogorszyłaby się stabilność rynku kapitałowego ze szkodą zarówno dla firm jak i inwestorów.
Indywidualne inwestowanie na giełdzie daje przeciętnie gorsze wyniki niż inwestowanie profesjonalne i zorganizowane. Jest to efektem zachowań stadnych i tego, że nieprofesjonaliści podejmują decyzje z opóźnieniem.
Koszt funkcjonowania OFE jest już obecnie kilkukrotnie mniejszy niż koszt pozostałych funduszy inwestycyjnych i wraz ze wzrostem aktywów maleje: w 2005 roku stanowił 1,7% aktywów, w 2010 – 0,9% i nadal będzie malał.
Przekazanie kapitału z OFE do ZUS na kilka lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego, motywowane chęcią zmniejszenia ryzyka, jest rozwiązaniem gorszym niż wprowadzenie funduszy o polityce inwestycyjnej dostosowanej do wieku ubezpieczonego, bo skróci czas, w którym pracuje kapitał, a jego przyrost jest największy w ostatniej fazie (mnożnikowy efekt procentu składanego).
Jeżeli nie chcemy dopuścić w przyszłości do całkowitego zaniechania oszczędzania na emeryturę, musimy równoważyć finanse publiczne, musimy zdobyć przyzwolenie społeczne i polityczne na ograniczenie nieefektywnych wydatków i transferów dochodowych, przywilejów społecznych i podatkowych.